Minęło już 8 miesięcy odkąd nie ma z nami jednego z największych symboli rocka – Lemmy’ego Kilmistera. 10 czerwca ukazał się pożegnalny koncertowy album „Clean Your Clock”, który jest rejestracją jednych z ostatnich koncertów grupy Motorhead.
Motorhead swój ostatni występ dał 11 grudnia i po zakończeniu europejskiej trasy muzycy rozjechali się do domów. Plany powrotu na kontynent w 2016 roku nie doszły do skutku, bo 25 grudnia Lemmy już nie żył. Okazało się jednak, że wytwórnia zdążyła zarejestrować na żywo dwa koncerty – 20 i 21 listopada w klubie Zenith w Monachium. Najlepsze wersje kawałków z dwóch wieczorów zostały złożone w jeden koncert i wydane w formie audio oraz wideo. Opakowanie jest bardzo efektowne – w przypadku wersji winylowej i CD+DVD lub CD+BluRay oprócz książeczki bogatej w zdjęcia po otwarciu okładki rozkłada się wkładka ze zdjęciem zespołu w akcji – coś jak w książkach dla dzieci. To jednak nie wszystko – dla fanów ortodoksyjnych lub też zwyczajnie zamożnych przygotowano specjalne boxy zawierające przypinkę z logiem i maskotką grupy – Snaggletoothem – w wersji metalowej, srebrnej i złotej. Pamiątka z najcenniejszego kruszcu znajdująca się w boxie to już wydatek 700 euro… Czy warto jednak w ogóle interesować się wydawnictwem czy pozostać przy klasycznej „No Sleep 'Til Hammersmith” czy którejś z wielu poprzednich koncertówek?
O ile płyty CD (lub też winyla) da się jeszcze słuchać, to oglądanie Lemmy’ego w bardzo kiepskiej formie naprawdę boli. Człowiek, który przez dekady skutecznie opierał się efektom ubocznym używek, a nie opierał setkom kobiet na ekranie nie przypomina już mocarnego boga rocka i metalu. Widzimy natomiast starszego, wychudzonego schorowanego człowieka, który ledwie trzyma się na nogach i wydaje się, że przez pierwsze kawałki nie wie gdzie się znajduje. Taki prawdopodobny stan potwierdzają relacje kolegów z zespołu, którzy mówili że podczas ostatnich koncertów Lemmy odpoczywał w garderobie i do walki ze swoim Rickenbackerem zachęcały go dopiero okrzyki publiczności tuż przed wyjściem na scenę. Z jednej strony „Clean Your Clock” to hołd dla frontmana Motorhead, który ostatkami sił dawał z siebie wszystko dla kochających go ludzi i to pchało go do przodu, ale z drugiej strony jest to bardzo przykry obraz, na który patrzy się lekko zszokowanym.
Od strony wykonania nie ma się do czego przyczepić, choć czasem bas zmęczonego Lemmy’ego pałęta się gdzieś w tle, a jego wokal jest słaby i jeszcze bardziej mamroczący niż zwykle. Są jednak momenty, w których przesterowane cztery struny charczą aż miło – przede wszystkim w finałowym „Overkill”, a także w „Stay Clean” i „Orgasmatron”. W każdym razie słychać, że do końca dawał z siebie wszystko… Smutną przepowiednią jest „Dr. Rock”, poświęcony Philowi Taylorowi, który umarł tydzień przed koncertem. Oprócz tego setlista jest standardowa – w końcu trzon koncertów Motorhead od lat stanowią te same kawałki – wspomniane „Stay Clean”, „Over the Top”, „Metropolis”, „The Chase is Better Than the Catch”, „Ace of Spades” i finałowy „Overkill”. Z nowszych utworów zagrane zostały „When the Sky Comes Looking for You” z ostatniej płyty studyjnej „Bad Magic” oraz „Lost Woman Blues” z „Aftershock”, ale ten utrzymany w średnim tempie kawałek ma za zadanie raczej dać Lemmy’emu chwilę wytchnienia. Miłą niespodzianką jest powrót do setlisty „Whorehouse Blues” pojawiającego się na bis, który miał parę lat przerwy w swoim koncertowym wydaniu. Do łask wrócił również otwierający koncert „Bomber” z legendarnym szkieletem samolotu zwisającym ze sceny pamiętający czasy przełomu lat 70/80.
Ogólnie nie jest to zły album, a na pewno najlepszy na jaki było stać grupę i wytwórnię u schyłku życia i sił Lemmy’ego Kilmistera. Wydany jako hołd dla nieodżałowanego frontmana z jednej strony dobrze spełnia swoją rolę, ale z drugiej patrząc w jakim stanie znajduje się Lemmy ciężko będzie często wracać do tej płyty szczególnie od strony wizualnej. Poza tym wydawanie trzeciego albumu koncertowego w ciągu 5 lat (przecież nie tak dawno ukazały się bardzo obszerne dwie części „The World is Ours”) wciąż z tymi samymi, choć wiadomo że nieśmiertelnymi utworami, to trochę za wiele. O wiele bardziej wolałbym usłyszeć jakieś niepublikowane nagrania, choć tych jak wiadomo Motorhead nigdy nie nagrywał w nadmiernej ilości – raczej tyle, by starczyło na kolejny album. Podsumowując, „Clean Your Clock” to rzecz raczej dla fanów, którzy muszą mieć w kolekcji każdą płytę grupy. Pokazała to zresztą sprzedaż – album nie okazał się zbyt wielkim hitem na głównych rynkach, czyli amerykańskim i angielskim docierając tylko do 36 miejsca w Zjednoczonym Królestwie.
2. Stay Clean
3. Metropolis
4. When the Sky Comes Looking for You
5. Over the Top
6. Guitar Solo
7. The Chase Is Better Than the Catch
8. Lost Woman Blues9
9. Rock It
10. Orgasmatron
11. Doctor Rock
12. Just 'Cos You Got the Power
13. No Class
14. Ace of Spades
15. Whorehouse Blues
16. Overkill
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie7
- Instrumentarium8
- Brzmienie8
- Repeat mode5