Momenty, w których mam stworzyć swoją playlistę utworów, których ostatnio słucham, są dla mnie niezwykle inspirujące. Zauważam dzięki temu, jak wiele traciłam mając 17/18 lat myśleniem, że wiem już wszystko o dźwiękach, bo odróżniam kilka gatunków metalu. Nic nie wiem, nadal. Muzyka jest nieograniczona i my sami nie powinniśmy się nigdy ograniczać w jej słuchaniu i odkrywaniu. Chciałabym, żeby po części udowodniła to dzisiaj moja playlista.
1. Sunn O))) – Big Church
Do mojej niekrótkiej listy muzycznych marzeń dołączyła w ostatnich tygodniach pozycja: „Usłyszeć Sunn O))) na żywo”. Polecając tę kapelę znajomym spotkałam się tylko z jednym pozytywnym przyjęciem, co pokazuje z jakim kalibrem mamy do czynienia. Grupa Sunn O))) łamie konwencje, nie daje rozrywki w czystej postaci. Od dawien dawna muzyka towarzyszyła ludziom chociażby w tańcu, przez co do jej powszechnej definicji wkradło się pojęcie rytmu czy melodyjności. Sunn O))) pokazuje, że to bzdura, a istotą muzyki nie jest melodia, ale dźwięk i samoekspresja. Wenecki chór żeński, organy, ściana potężnych gitar, dzwony, młot pneumatyczny, wokal stylizowany na religijnego guru odmawiającego mantrę, a na deser jazzowe improwizacje z drone’owym tłem. Dla wielu to niezrozumiała kakofonia, ale muzyce, tak jak życiu nadajemy sens my sami. Każdy ma inny, ja ten reprezentowany przez Sunn O))) kupuję w całości.
https://www.youtube.com/watch?v=K1HEiQJEmBg
2. Nocny Kochanek – Karate
Od patosu do pastiszu. Nocny Kochanek po kilku dniach od premiery płyty „Hewi Metal” znalazł się na 1. miejscu hitów Empiku w kategorii ciężkich brzmień. Moje serce się raduje. Dlaczego? Bo to oznacza, że potrafimy się z siebie śmiać. „Hewi Metal” to przeszło 40 min genialnego materiału muzycznego, jednak okraszonego dystansem do tytułowej części muzycznego świata. Nie chcę się powtarzać, więc jeśli jesteście ciekawi tej płyty, odsyłam do sklepów oraz do recenzji mojego autorstwa.
3. Kadavar – Reich der Traume
Długo zastanawiałam się, których reprezentantów retro rocka umieścić na tej playliście. Grupa Graveyard z końcem września wypuściła mocny, godny uwagi materiał w postaci „Innocence & Decadence”. Jednak zespół zastawił na samych siebie pułapkę w postaci krążka „Hisingen Blues”, którego raczej już nie przeskoczą i na zawsze pozostanie on punktem odniesienia dla słuchaczy. Z kolei Witchcraft ze swoim utworem „It’s Not Because Of You” nie opuszcza mnie od kilku miesięcy. Bo widzicie – oprócz dziwactw, buntu i niekonwencjonalnych rozwiązań kocham w muzyce też melodie ;). Po długim namyśle zdecydowałam się na Kadavar. Zespół, który odwiedzi nasz kraj już za miesiąc i zagra aż trzy koncerty, o których więcej możecie przeczytać TUTAJ. Ich płyta „Berlin” zaciekawiła także polskie media muzyczne i stało się o nich jakby głośniej. Udzielają wywiadów i zbierają dobre recenzje. Szczerze wierze, że to nie ze względu na zainteresowanie ze strony syna Tony’ego Hawka… Ode mnie szacunek dla perkusisty, że poza zasiadaniem za garami zajmuje się również produkcją materiału swojego zespołu. Mimo mojej niechęci do języka niemieckiego, wybrałam kawałek „Reich der Traume”, z płyty „Berlin”, który w oryginale był wykonywany przez Nico znanej ze współpracy z The Velvet Underground. „Berlin” ma lepsze momenty, ale ten zdecydowanie mnie zaskoczył.
4. Dezerter – Budujesz Faszyzm Przez Nietolerancję
Kiedyś byłam punkiem i bardzo wierzyłam we wszystko o czym śpiewają najbrudniejsze, polskie punkowe kapele. Teraz najczęściej, jeśli wracam do jakiejś z nich, jest to Dezerter lub Pidżama Porno. Chociaż wspominam czasy swoich czerwonych sznurówek w glanach z lekkim przymrużeniem oka, trzeba przyznać, że w okresie gimnazjalnego buntu te dźwięki mnie ukształtowały. Po ostatnim koncercie Pidżamy w Łodzi, w którym miałam okazję uczestniczyć uświadomiłam sobie, jak bardzo tęsknie za swoją naiwnością z tamtych czasów i za tym, że naprawdę mocno mi wówczas o coś chodziło. Polityka to zawsze będzie coś, co bardziej mnie odpycha niż przyciąga. Mimo to świadomość, co się dzieje, w jakim miejscu, na jakich warunkach przyszło nam żyć, powinno obchodzić każdego. Dużo się w tej kwestii ostatnio dzieje, ale tak naprawdę przecież nic nowego. Nikt lepiej nie opisuje tej rzeczywistości niż Dezerter.