Tak, nie przewidzieliście się, seria Heavy Artworks po niemal roku przerwy wraca na łamy naszej strony. Dziś porozmawiamy o tym jak kreatywność artystów potrafi być często mocno „inspirowana” innymi dziełami. Jest jednak druga strona medalu – ludzie którzy nieprzerwanie punktują takie zachowania. Dzisiejszy artykuł zawdzięczamy właśnie takim nieznanym bohaterom, witrynie Sad But True: Plagiarism in Heavy Metal Art.
Plagiat bardzo często nie jest tak oczywisty jak się wydaje. Niekiedy będzie to fragmet obrazu, który zostanie wkomponowany w inną okładkę. Innym razem będzie to outline z podobną treścią w środku. Niemniej, za każdym razem jest to kradzież. Smutnym jest fakt, że nawet w naszym, zżytym świecie metalowym są ludzie sięgający po takie praktyki. Poniżej rzucimy okiem na parę przykładów takich plagiatów.
Dimmu Borgir nie trzeba nikomu przestawiać. Opinie na temat tej kapeli są różne, ale niemniej, są bardzo popularni. Toteż na potrzeby swoich okładek zatrudniają duże nazwiska. Marcelo Vasco współpracował z wieloma kapelami, takimi jak Slayer, Soulfly, Borknagar czy Dark Funeral. Po artyście takiego formatu można by się spodziewać klasy wykonania. A jednak, okładkę do płyty „The Voice from the Dark Side” przyozdobiły głowy wilków ze zdjęć Joela Sartore, które pojawiły się w National Geographic. Nim skoczymy do konkluzji – trzeba pamiętać że zdjęcie i prawa do jego wykorzystania można kupić. Niemniej, Marcelo do dziś nie wyklarował tej sytuacji.
Ten przykład ociera się już o bezczelność. obZen to wręcz legendarna płyta, a jej okładka jest równie ikoniczna (wywołała również sporo kontrowersji, polecam poczytać). Nie mamy tu do czynienia ze zwykłym użyciem zdjęcia, ale kradzieżą okładki. Przykład jest tak oczywisty, że aż trudno uwierzyć w tak daleko idący plagiat. Artysta Gilang P. Vergiawan najwyraźniej nie powstrzymał się na jednej okładce, co pokazują dwa kolejne przykłady.
Ostatnim przykładem na dziś będzie powtórka z „obZen”. Tym razem mamy do czynienia z prawdziwym hitem.
O ile Gilang starał się jakoś zakryć swoje kreatywne zapożyczenie, tutaj mamy do czynienia z perfidną, nie krytą kradzieżą. Artysta projektujący okładkę nie ma wielkiego doświadczenia, ale w żaden sposób nie usprawiedliwia to tak bezczelnej kradzieży.
W tym momencie warto zaznaczyć co jest dopuszczalne. To tzw. „public domain” należą wszelkie dzieła sprzed 1920 roku. Co to oznacza – można z nich swobodnie korzystać. Dzięki temu składanka (którą serdecznie polecam) „Der Wanderer über dem Nebelmeer” mogła posłużyć się obrazem o tym samym tytule autorstwa Caspara Davida Friedricha. Takich przykładów jest sporo i są legalne. Co innego gdy mówimy o kradzieży okładki z 2008 roku.
Problem plagiatów jest bardzo złożony. Wiadomo że wina spada na artystę, ale to z reguły zespół dostaje rykoszetem. Powstaje pytanie – jak bojkotować takie praktyki? Czy decyzja portfelem działa, skoro to nie zespół jest winny (a przynajmniej nie na tyle by obarczać ich szkodą)? Na te pytania, szczerze, nie znam odpowiedzi. Do czego mogę was zachęcić, to do dzielenia się informacjami na temat plagiatów, udostępniania takich postów. Sad But True: Plagiarism in Heavy Metal Art robi świetną robotę w szukaniu takich przykładów i serdecznie polecam śledzenie ich blogu oraz strony na FB.