Vicky Hamilton, była manager Guns N’ Roses i Poison, współpracująca również z Mötley Crüe, wystartowała właśnie z akcją crowdfundingową, która ma na celu pomóc jej w wydaniu autobiografii, zatytułowanej „Appetite For Dysfunction”. Vicky mówi o swoich motywacjach dla Daily Mail:
Zdecydowałam się napisać książkę, bo mam już 57 lat i moje wspomnienia się zacierają. Chcę je udokumentować. Zdecydowanie pomogłam Guns N’ Roses odnaleźć własną ścieżkę. Kto wie, czy ktokolwiek z nich byłby jeszcze żywy, gdyby wciąż żyli w tej sali prób, paląc na środku ognisko i robiąc Bóg wie co jeszcze? Nikt się wtedy o nich nie troszczył, to było przerażające.
Współpraca Hamilton i Guns N’ Roses zakończyła się, gdy zespół podpisał kontrakt z wytwórnią Geffen. Vicky jest jednak zdania, że byłaby wstanie zażegnać konflikt pomiędzy wokalistą Axlem Rose i gitarzystą Slashem, stwarzając okazję do reunionu klasycznego składu hard rockowców:
Dzielimy tak dużo wspólnej historii, że fajnie by było porozmawiać z Axlem, przytulić go i powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Czasami wydaje mi się, że gdybym miała Axla i Slasha w jednym pokoju, byłabym w stanie ich pogodzić. Ludzie mają do ciebie inne nastawienie, gdy dorastałeś z nimi.
Oni obaj wiedzą, że kocham ich za to, kim są. Kochałam ich, gdy byli jeszcze nikim. Nie mam żadnego ukrytego motywu – chcę jedynie pomóc im być takimi dobrymi, jak tylko potrafią i myślę, że osiągnęłabym w tym sukces. Ratowałam ich przed popełnianiem wielkich pomyłek.
Manager opowiada również o kulisach swojego rozstania z zespołem:
Pożyczyłam 25 tys. $ dla zespołu od Howiego Hubbermana (specjalisty od gitar, posiadającego prestiżowy sklep z tymi instrumentami na Sunset Strip – przyp. red.), a to nie było zawarte w umowie z Geffen. Howie czekał na spłatę pożyczki, a chłopaki z zespołu każdego dnia powtarzali: „Taaak, zajmiemy się tym.” Ale nigdy tego nie załatwili. Nie miałam zamiaru spłacać tego z własnej kieszeni, więc w końcu ich pozwałam. Wiem, że to zachowanie bez jaj, ale musiałem to zrobić.
Na temat samej Vicky wypowiadali się kiedyś muzycy Guns N’ Roses. Tak wspomina ją oryginalny perkusista zespołu, Steven Adler:
Vicky Hamilton? Wspaniała kobieta! Chciałem, aby pracowała z nami, zanim nawet podpisaliśmy z nią umowę. To, co się potem wydarzyło, nie było moim pomysłem, nie miałem przy tym nawet nic do gadania.
Głos zabiera również Slash:
Mieszkaliśmy w jej domu. Zasuwała ile sił w nogach przez 24 godziny na dobę. Nie była w stanie zapłacić swoich rachunków, bo wszystko, co zarobiła, wydawała na próby sprowadzenia nas na ziemie. Vicky była jedyną osobą, która mówiła – jeszcze wtedy, gdy graliśmy pierwsze koncerty – „Jesteście świetni, dokonacie tego.” Chylę przed nią czoło.
Czy była manager Guns N’ Roses byłaby w stanie zażegnać po tylu latach nić niezgody pomiędzy muzykami tej legendarnej grupy? Być może razem z ukazaniem się jej książki sprawa do nas powróci. Bo w końcu kto nie chciałby zobaczyć klasycznego składu Gunsów ponownie na scenie? Chociaż ten jeden, jedyny raz…