Odpowiedzi na pytania dot. wymienionych w tytule zagadnień Rob udzielił dopiero co w ramach wywiadu dla oficjalnej strony Sonisphere.
Jakiego metalu słuchasz aktualnie?
O stary, wiesz, różnie. Mój muzyczny gust obecnie rozciąga się od kapel typu Meshuggah [fuck yea – red.] po nieco nowszego metalu, nie 'nu-metalu’, ale po prostu nowego metalu. Lubię Gojirę. Uważam ich za naprawdę fajny zespół. Skindred to świetna kapela. Benji to niesamowity frontman. Z kolei powrót do Slayera itd. zawsze cieszy, ponieważ uważam ich za ponadczasowych z uwagi na to, jacy są dobrzy.
A co poza metalem?
Poza metalem kocham słuchać wszystkiego od akustycznej muzyki świata, jak np. ten zespół zwany Shakti z lat ’70, który bardzo lubię. Grali z takim gitarzystą, Johnem McLaughlinem i jak dla mnie ich muzyka jest agresywna. Grają tylko na tablach i wschodnio-indiańskiej perkusji, ale są równie agresywni co wszystko z heavy metalu. Tyle że całość na akustycznych instrumentach. Naprawdę bardzo to lubię. Kocham muzykę surferów, ponieważ kocham surfing, więc zawsze się tym jakby nakręcam. Słucham dużo starego R’n’B typu James Brown i wszystkiego takiego, przez co bujasz głową w stylu.
Spędzasz dużo czasu pracując nad swoją techniką. W jaki sposób obecnie eksperymentujesz?
Wiesz, że zawsze eksperymentuję. To szalone. Późną nocą przychodzą mi do głowy nowe techniki i niejako wróciłem do podstaw ze swoim palcowaniem. Jedną z rzeczy związanych z byciem w tym zespole jest to, że to duże wyzwanie, zwłaszcza podczas gry na żywo. Przy nowym, ale i starym materiale to bywa dość wyczerpujące [fizycznie], więc jakby powróciłem na start i poważnie skupiłem się na atakowaniu prawą ręką i ćwiczeniu palców na różne sposoby w każdym kolejnym utworze z osobna, tak więc naprawdę pracuję nad techniką wracając do podstaw.
I w sumie mam nawet ochotę, by poczytać i może nieco wgryźć się w jazz. Ale to raczej takie hobby. Bardzo dobrze się bawię próbując poszerzać swoje horyzonty i stawać się w swoim mniemaniu lepiej ukształtowanym gitarzystą. Wiele razy dobieram się z ludźmi, np. z gitarzystami flamenco, czy kimkolwiek i próbuję nauczyć się od nich nieco nowych technik z nadzieją zastosowania ich w swej grze na basie.
Jacy gitarzyści i basiści inspirują cię najbardziej?
Cóż, oczywiście kocham Jaco Pastoriusa. Miałem szczęście zobaczyć go w akcji czterokrotnie przed jego śmiercią, kiedy byłem znacznie młodszy. Oczywiście, nie widziałem go od tego czasu, bo musiałby to być jego duch. Kto jeszcze? Pamiętam, jak widziałem zespół Return to Forever, który jest bardzo fajny. Nie miałem okazji zobaczyć Jimiego Hendrixa, bo byłem zbyt młody, ale to mój ulubieniec. Wiesz co, powiem ci też, jaki zespół widziałem i był bardzo fajny; Muse. Widziałem ich trzy lata temu w LA.
Jakiego sprzętu używasz na tej trasie?
Mam tyle różnych basów. Mam różne basy do różnych utworów, którymi wygodniej mi je grać. Mamy dwugodzinny set i lubię używać starszego typu Fenderów do starego materiału, thrashowego. Warwick obecnie robi dla mnie naprawdę fajne bassy, które lubię używać do dużej części nowszego materiału i wszystkiego pomiędzy. I oczywiście nie możesz dać ciała używając Ampegów.
Na koniec, jak super jest grać na festiwalach Sonisphere z Wielką Czwórką?
Jest intensywnie. Jest wyjątkowo. Jest nieziemsko. Nie wiem, co więcej powiedzieć… to Wielka Czwórka. Gdy zagrał Anthrax [za pierwszym razem w Polsce], brzmieli niesamowicie i nie widziałem ich z Joey’em od nie wiem kiedy, od jakichś 15 lat. Atmosfera jest świetna i jest bardzo fajnie. Nie myślałem, że będzie aż tak fajnie. Spodziewałem się, że będzie zabawnie i ekscytująco, ale wszyscy są w świetnych, zdrowych nastrojach i u szczytu swoich możliwości.