1 grudnia ukaże się nowa studyjna płyta Neila Younga zatytułowana „The Visitor”. Muzyk kontynuuje na niej tematy środowiskowo-polityczne silnie zaznaczone na poprzedniej „The Monsanto Years” z 2015 roku. Do tej pory zostały opublikowane dwie piosenki – 'Children of Destiny’ oraz 'Already Great’. Na albumie towarzyszy Youngowi jego zespół Promise of the Real, obecny także na „The Monsanto Years” oraz orkiestra, z której usług artysta skorzystał przy okazji „Storytone” z 2014 roku.
To jednak nie koniec atrakcji, jakie na ten rok przygotował dla fanów Neil. Również 1 grudnia wystartuje strona www.neilyoungarchives.com, na której została zgromadzona cała dotychczasowa muzyka nagrana przez Neila podczas 55 lat kariery. Obejmie ona najwcześniejsze utwory z 1963 roku, aż do dziś. Rewolucją jest dostosowanie jakości muzyki do przepustowości łącza słuchacza – podczas gdy np. na YouTube jest do wyboru kilka poziomów jakości, na stronie będzie ich aż 15 tysięcy, aby automatycznie i optymalnie dopasować się do warunków. Początkowo strona będzie darmowa, choć wydaje się, że ciekawsze rzeczy, czyli te niepublikowane, zostaną objęte opłatą. Young pracuje nad uporządkowaniem swoich archiwów od lat 80-tych. Do tej pory, w 2009 roku, ukazał się 10-płytowy boks „Archives”, który obejmował tylko pierwszą dekadę kariery, czyli lata 1963-1972. Następnie sukcesywnie miały się ukazywać kolejne części, ale artysta porzucił pomysł, prawdopodobnie ze względu na wysokie koszty produkcji.
Dzień premiery płyty oraz strony internetowej zostanie uczczony także specjalnym koncertem. Young zagra go w Kanadzie, prawdopodobnie w mieście Winnipeg, w którym spędził swoje młodzieńcze lata. Będzie to solowy występ akustyczny w małym, około 200-osobowym klubie, którego nazwa zostanie dopiero ogłoszona. Wydarzenie będzie transmitowane na facebooku i rozpocznie się o godzinie 20 tamtejszego czasu, czyli o 2 w nocy czasu polskiego. Muzyk ujawnił piosenki, które mogą zostać zagrane podczas tego wieczoru, choć wśród nich nie ma żadnej nowości. W związku z tym, jak to z Neilem bywa, nie można być pewnym, że jest to ostateczna setlista.