Brytyjczyk, który od początku swojej kariery w The Smiths słynie z dość bezpośredniego wyrażania swoich osobliwych poglądów tym razem znów zaskoczył swoich wielbicieli.
Wczoraj został opublikowany teledysk do piosenki 'Kiss Me a Lot’ z ostatniej płyty „World Peace is None of Your Business”, która mimo, że została wydana w lipcu 2014 roku, już zdążyła zostać wycofana z rynku z powodu konfliktu artysty z wytwórnią Harvest. Morrissey jest na etapie poszukiwania nowego wydawcy albumu i publikując piosenkę na nowo w serwisie iTunes oraz na Youtube chce dać o sobie przypomnieć. Po raz kolejny udało mu się wzbudzić zainteresowanie, lecz niestety niekoniecznie pozytywne.
Teledysk nakręcony przez siostrzeńca słynnego Moza przedstawia zespół grający na scenie, prawdopodobnie przed którymś z koncertów ostatniej trasy po brytyjskich halach. To jeszcze nic dziwnego, lecz gdy wokalista zaczyna śpiewać bez mikrofonu, a za przerywniki służą sceny z rozebranymi paniami z hasłami wymalowanymi na ciele, zaczyna robić się trochę groteskowo. Tym bardziej, że Morrissey od lat uchodził za intelektualistę sprzeciwiającemu się wszechobecnej tandecie w mediach i muzyce, a do tego właściwie od początku kariery wypowiada się niejasno na temat swojej seksualności (nie tak dawno stwierdził, że jest „humaseksualny”, czyli po prostu kocha ludzi).
W związku z tym obraz wzbudził falę komentarzy zarówno wśród okazjonalnych słuchaczy, jak i najbardziej zagorzałych fanów. Poniżej kilka z nich:
To żart, prawda? Proszę, powiedzcie mi, że to spóźniony primaaprilisowy kawał lub że kręcił to jakiś 15 letni uczeń. Boże, dopomóż!
Absolutnie paskudny!
Typowo tanie i paskudne wideo Morrisseya. Z jego wszystkimi poglądami na temat okrucieństwa wobec zwierząt czy Rodziny Królewskiej jestem zdumiony, że nagle w jego teledysku znalazły się bezsensowne dwie prawie nagie kobiety.
Parodia. Amatorskie i bolesne do oglądania, Moz wygląda na znudzonego i zawstydzonego, że bierze w tym udział.
Nie mogę uwierzyć, że to prawda…
Niestety, wygląda na to, że teledysk jest oficjalny i nie jest to żaden spóźniony dowcip z okazji 1 kwietnia. Tym samym Morrissey po ostatnich kontrowersjach związanych z notorycznym odwoływaniem koncertów, konfliktem z wytwórnią płytową, stwierdzeniem, że nie poda spotkanemu fanowi ręki, bo ma ebolę, czy chociażby przerwanym po 5 piosenkach koncercie w Warszawie w zeszłym roku, do listy dołącza kolejny „wybryk” wokalisty, który możecie obejrzeć poniżej: