Lars Ulrich komentuje dla Metal Hammera sytuację w zw. z petycją o odwołanie występu Metalliki na festiwalu Glastonbury (gdzie Metallica ma być headlinerem i pierwszym w historii zespołem metalowym), którą z kolei sprowokował fakt, iż… James Hetfield udzielił swojego głosu do programu o polowaniu na niedźwiedzia brunatnego kodiackiego. Odnosi się też (niebezpośrednio) to krytyki ze strony Mogwai, którzy na dniach m.in. nazwali Metallikę „gównianą„. Dodać trzeba, że to festiwal z mocną dozą klimatów hipisowskich, hipsterskich i niezależnych.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=-B7CfDeI3xs
Glastonbury jest jak Święty Graal w Angli, a my to szanujemy. Ale jeżeli ktoś tam sobie siedzi i gada o petycjach, albo o tym, co ktoś inny powiedział, to dochodzimy do punktu, w którym to robi się niedorzeczne.
Jesteśmy dość gruboskórni. Jasne, gdyby Mick Jagger miał coś do powiedzenia, albo Alex Turner (z Arctic Monkeys), albo mili koledzy z Kasabian, to w porządku. Ale jeśli jakiś koleś z jakiegoś innego zespołu… myślę sobie, „Ee? Co? Ale kim ty jesteś?”
W publikowanym przez nas dzisiaj wywiadzie dla BBC Radio 1 z kolei stwierdził:
„Fakt, że wszyscy mają swoją opinię biorę za coś dobrego, bo to znaczy, że ludzi nadal obchodzimy, że się nami interesują i nadal jesteśmy na ileś znaczący. Miło pomyśleć, że po 33 latach kariery nadal możesz trochę namieszać.
Glastonbury to największy, najwspanialszy festiwal na tej planecie i będziemy jego headlinerem w sobotę.
Niech się dzieje, co chce. My się zjawimy i będziemy się dobrze bawić, ale cały ten szum jest interesujący.”