W 2011 roku na półki księgarni trafiło wydawnictwo pt. „Murder In The Front Row” – album zawierający zdjęcia zrobione w czasach narodzin thrash metalu w Bay Area. Wśród wielu fotografii prezentujących tamte dość słabo udokumentowane czasy znalazło się zdjęcie Cliffa Burtona, zrobione na koncercie w Keystone Palo Alto 1 września 1983 r., które później trafiło na tył okładki „Ride the Lightning”. Harald Oimoen, autor zdjęcia, opowiedział o okolicznościach jego powstania.
Po pierwsze, mało brakowało, a te zdjęcia nie powstałyby. Na tamten koncert nie można było wnosić aparatów, więc w połowie imprezy zabrano mi mój. Prawie wyciąnęli kliszę, ale na szczęście udało mi się przewinąć ją zanim zdążyli ją zepsuć! Odebrali mi kliszę, ale mojemu kumplowi udało się ją odzyskać. To na niej było klasyczne ujęcie Cliffa z „Ride the Lightning”. Nigdy nie otrzymałem nawet grosza za nie, ale bycie jego autorem jest bezcenne.
Kiedyś sprzedawałem zrobione przez siebie zdjęcia przed klubami. Zawsze czułem się trochę źle z tym, że sprzedawałem zdjęcia Metalliki, bo to byli moi kumple. Któregoś razu w Stone w San Francisco wymieniłem kilka zdjęć Cliffa na jointa. Tego wieczoru wypaliłem właśnie tego jointa z Cliffem, na parkingu naprzeciwko Stone. Spojrzeliśmy na siebie i zobaczyliśmy, że opieramy się o samochód, w którym na desce rozdzielczej leży jedno ze zdjęć Cliffa, za które się wcześniej wymieniłem. Cliff był tym całkowicie podjarany.
Oimonen wspomina też, jak dowiedział się, że zdjęcie zostanie użyte na okładce albumu:
Wiosną 1984 zadzwonił do mnie Brian Lew (współautor albumu „Murder in the Front Row” – przyp. red.) i odmienił moje życie. Chwilę wcześniej rozmawiał z Cliffem, który był wtedy w Danii, kończąc prace nad „Ride the Lightning”. Brian powiedział, że Cliff chciał umieścić jedno ze zrobionych przeze mnie zdjęć na tylnej okładce albumu. Nie mogłem w to uwierzyć! Jeden z moich ulubionych basistów, z jednej z najbardziej zabójczych kapel, chciał mojego zdjęcia na albumie. Nigdy nie byłem bardziej podekscytowany niż wtedy, gdy później pojechałem rowerem do Record Factory w Sunnyvale, żeby odebrać międzynarodowe wydanie „Ride the Lightning” i zobaczyć to zdjęcie. Żadne słowa nie oddadzą tego, jak czułem się widząc to zdjęcie w pełnym kolorze na okładce. Nerwowo rozpakowałem płytę i szukałem swojego nazwiska. Myślałem, że oszaleję widząc siebie na liście ze specjalnymi podziękowaniami jako „Dziwny Harald O.”. Byłem też na oddzielnej liście z nazwiskami autorów wszystkich zdjęć koncertowych – „Cliff – Harald O.”.
Nie mogłem uwierzyć, że każdy metalowiec na świecie, który kupi tę płytę, przeczyta moje imię. Okazało się, że Cliff nie umiał zapisać mojego dziwnego, norweskiego nazwiska. Metallica nie spodziewała się nawet, że w ten sposób nada mi ksywkę, która przetrwa wiele lat.