Dzięki wydawnictwu Anakonda na rynku wydawniczym pojawi się wkrótce nowa książka: ’Metallica – Wczesne Lata i Rozkwit Metalu’. Już 28 listopada będziemy mogli kupić ją w sklepach (jest już dostępna w przedsprzedaży w Empiku). Książka jest polskim tłumaczeniem świetnej pozycji Neil’a Danielsa pt. „Metallica – The Early Days and the Rise of Metal” – pisaliśmy o niej już kilka miesięcy temu. Dziś miło nam poinformować, że jesteśmy partonem medialnym tego wydania!
Książka ta przedstawia narodziny i wzrost znaczenia dzisiejszego muzycznego monstrum o nazwie Metallica. Łączy ten zespół i amerykańską scenę metalową ze słynnym ruchem „New Wave of British Heavy Metal” i jego inicjatorami, jak Black Sabbath i Judas Priest.
O nadchodzącym wydawnictwie i wszelkich nowinkach będziemy Was informowali na bieżąco. Zapraszamy do zapoznania się z pierwszymi dostępnymi fragmentami tej książki – w naszej ocenie bardzo dobrej. Już 28 listopada zachęcamy Was do zakupu tej pozycji – obowiązkowej dla każdego fana thrash metalu!
Narodziny Monstrum
1981-1982
Śledzę wszystko, co dzieje się w Anglii od roku 1976, kiedy to narodził się ruch punkowy. Prawie cała dzisiejsza scena metalowa jest pod wpływem tego, co wydarzyło się właśnie wtedy, gdy wszystkie zespoły w Anglii powiedziały: „Pieprzyć przepych, pieprzyć wzniosłość”. Nastąpił powrót do minimalizmu: ludzie chcieli po prostu wydawać swoje płyty, nie troszcząc się o to, jak sprzedać swój wizerunek.
Lars Ulrich
22 czerwca 2010 roku Metallica, Megadeth, Slayer i Anthrax – grupy znane w środowisku metalowym, jako Wielka Czwórka – występowały wspólnie na Stadionie Narodowym im. Wasyla Lewskiego w Sofii. Koncert był częścią pierwszego w historii wydarzenia tego typu, kiedy Wielka Czwórka razem odbyła trasę koncertową w ramach popularnego Sonisphere Festival. Koncert w Sofii był trzecim z siedmiu takich eventów, a transmisja satelitarna przeprowadzona na żywo w 800 kinach na całym świecie uczyniła go wyjątkowo popularnym (wydano go później na DVD). Smakowitym kąskiem dla fanów metalu było wysłuchanie historycznej wersji niepodważalnego arcydzieła grupy Diamond Head – jednej z najważniejszych przedstawicieli NWOBHM – zatytułowanego Am I Evil?, a wykonanego na scenie przez wszystkich członków grup Wielkiej Czwórki (z wyjątkiem Toma Araya, Kerry Kinga i Jeffa Hannemana z zespołu Slayer). W wywiadzie dla magazynu Revolver, Lars Ulrich wyjaśniał:
Gdybyśmy wybrali jakiś kawałek zespołu Metallica byłoby to raczej egoistyczne. Wszyscy muzycy natomiast doceniali wpływ grupy Diamond Head na rozwój thrash metalu. Trudno jest znaleźć inny zespół, który byłby w tak wielkim stopniu, lub w tak bezpośredni sposób odpowiedzialny za to, co się dzieje w thrash metalu. Am I Evil? jest jak hymn; to świetna piosenka, która na dodatek nie jest zbyt skomplikowana… to był po prostu logiczny wybór.
Wielka Czwórka sprawiła, że thrash metal stawał się coraz bardziej popularny w latach osiemdziesiątych, jednak między poszczególnymi członkami zespołów przez dłuższy czas utrzymywały się rozgoryczenie i niechęć. Mimo wszystko wspólne koncerty Wielkiej Czwórki pokazały, że thrash metal cieszy się obecnie taką samą popularnością, jak kiedyś. Wydarzenie to dzieli jednak szmat drogi od miejsca, w którym Metallica miała swoje undergroundowe początki…
Monstrum narodziło się w LA pod koniec roku 1981, choć swoje brzmienie zespół rozwijał i wzmacniał zwłaszcza w San Francisco, które w latach sześćdziesiątych było kolebką ruchu hippisowskiego i, w którym niepodzielnie panowali Jefferson Airplane, Santana, Grateful Dead oraz im podobni. Wspomniany już Lars Ulrich, wówczas początkujący perkusista, był gorącym entuzjastą brytyjskiego heavy metalu i hard rocka, a szczególnie Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu – ruchu znanego pod nazwą NWOBHM. W całej Wielkiej Brytanii, między 1979 a 1981 rokiem, początkujący muzycy rockowi założyli mnóstwo zespołów. Ruch ten nie ograniczał się jedynie do słynnych miast takich, jak Londyn czy Birmingham. Nowe zespoły pochodziły z tak odległych miejsc, jak Sheffield, Newcastle czy Manchester. Podstawowym założeniem tych grup było stanowisko DIY („zrób to sam”): większość muzyki wydawano na własny koszt, chociaż niektórym zespołom rzeczywiście udało się przyciągnąć uwagę londyńskich wytwórni płytowych. Do wielkiej ligi NWOBHM wchodziły takie grupy, jak: Iron Maiden, Def Leppard, Saxon, Diamond Head, Tygers of Pan Tang, Girlschool i Venom. I choć do głowy przychodzą jeszcze zespoły typu Blitzkrieg, Samson, Sweet Savage i Demon, to należy podkreślić, że było ich o wiele, wiele więcej w tamtym czasie. Większość z nich, jednakże, zatarło się w annałach historii heavy metalu.
Interesujące jest to, że zespoły NWOBHM pokazywały w swojej muzyce więcej niż tylko stare, dobre riffy; niektóre grupy takie, jak Iron Maiden z czasów Paula Di’Anno inspirowały się w tej samej mierze punkiem, co heavy metalem i hard rockiem. W ich muzyce słychać brzmienia pionierów metalu, zespołu Black Sabbath, pochodzącego z Birmingham, czy też londyńskiej hard rockowej grupy UFO. Iron Maiden łączył heavy metal również z elementami progresywnego rocka. Bez wątpienia w muzyce zespołów NWOBHM słychać wpływ punka i takim właśnie połączeniem heavy metalu z punkiem zainspirował się młody Lars Ulrich.
Historia metalu zaczyna się od Black Sabbath, który najpierw poszedł w ślady grup grających rocka o zabarwieniu hard bluesowym takich, jak The Who, The Kinks, Led Zeppelin i Cream, a następnie rozwijał cięższe granie wraz z drugim zespołem metalowym, jakim był Judas Priest. Hard rockowe Deep Purple czy UFO nie były (nie są) metalowe, jednakże swoją muzykę kierowały do tej samej grupy fanów. Oczywiście nie można zapominać o innych gatunkach, takich, jak glam rock z zespołami typu T-Rex, Queen, Slade czy The Sweet, oraz progresywny rock z ELP. One także, w pewnym sensie, odegrały dużą rolę w rozwoju metalu i utorowały drogę do powstania amerykańskiej sceny metalowej w latach osiemdziesiątych.
Punk pojawił się w połowie lat siedemdziesiątych i chociaż największą popularnością cieszył się w Londynie i Nowym Yorku, to odbijał się szerokim echem na brytyjskiej prowincji, czego przykładem jest chociażby zespół Buzzcocks z Bolton. Jedyną amerykańską grupą punkową, która miała realny wpływ na scenę brytyjską, była grupa The Ramones. Londyńska scena mnożyła zespoły na podobieństwo The Clash i Sex Pistols – dwóch najsłynniejszych zapewne punkowych grup wszechczasów. Punk był czymś więcej niż stylem i gatunkiem muzyki: był subkulturą, był modą, był ruchem, który wywarł olbrzymi wpływ na pozbawioną praw i dręczoną niepokojami młodzież brytyjską. Jako styl muzyczny punk przetrwał i przejawiał się na przestrzeni lat w różnorodnych gatunkach i modach. Jego anty-autorytarny stosunek do świata oraz podejście DIY do wydawania muzyki miały fundamentalne znaczenie i oddziaływanie na zespoły NWOBHM, co z kolei wpłynęło na pewnego młodego perkusistę, urodzonego w Danii. Ulrich dobrze znał się na muzyce, a szczególnie podobał mu się europejski rock i metal.
Kill ‘Em All
1983
Szczerze wierzę w to, że dzieciaki, które słuchają takich rzeczy, jak Priest, Maiden, KISS, Sister wejdą w to, co my robimy. Nie mówię, że stanie się to w jedną noc, ale stopniowo zacznie to w nich dojrzewać, a Metallica być może stanie się faworytem w nowej gałęzi metalu.
Lars Ulrich
Cliff Burton z całą pewnością był potężną i dominującą siłą w studio nagraniowym, co nie zdarza się często w przypadku basistów. Burton przybił swoją muzyczną pieczęć podczas nagrywania The Four Horsemen, gdzie słychać nawet jego wokale podczas przejścia. Dzięki niemu został wniesiony do zespołu również aspekt bardziej techniczny. Burton miał naprawdę mnóstwo propozycji i przejawiał imponującą inwencję twórczą, a reszta zespołu nie mogła wyjść z podziwu nad tym, skąd bierze tyle energii i nowych pomysłów.
Dzięki temu, że zastosowano minimalne efekty w produkcji, album zachował surowość i agresję. Jako producent i pełnomocnik producenta na okładce znalazł się Paul Curcio, a Chris Bubacz, jako realizator dźwięku i Alex Perialas jako osoba odpowiadająca za mastering. Tempo, intensywność oraz surowa agresja, które wychodziły z zespołu były trochę nerwowe: zespół był młody i niedoświadczony. Jednakże, grupa miała jasną wizję tego, co chce zrobić i pomimo niskiego budżetu, chłopaki zrobili wszystko, na co było ich stać.
Pomimo, że Ulrich był wciąż młody i stosunkowo niedoświadczony, jeśli chodzi o pracę w studio, szybko zaczął jednak wygłaszać swoją opinię; podczas prac nad albumem zespół czuł się czasami odizolowany od procesu nagrywania, a Lars powiedział:
Jest wiele rzeczy, z których jesteśmy rzeczywiście niezadowoleni, dotyczy to zwłaszcza brzmienia.
Podobnie, jak to było w przypadku kłopotów grupy Saxon, która musiała zmienić swoją pierwotną nazwę Son Of A Bitch, Metallica przechodziła konflikty ze swoją wytwórnią i dystrybutorami, dotyczące tytułu albumu: Metal Up Your Ass. Dostali telefon z wytwórni, w którym powiedziano im, że muszą tytuł zmienić, oczywiście ze względu na słowo ‘ass’ (dupa). W ten sposób, pojawiła się nazwa Kill ‘Em All. Wielu konserwatywnych wyborców i prawicowych fundamentalistów atakowało i starało się wręcz obalić heavy metal w latach osiemdziesiątych (podobnie, jak w pierwszej dekadzie XXI wieku rap i hip-hop), więc wytwórnie płytowe musiały działać z rozwagą i korzystały z cenzury, obawiając się spadku sprzedaży i niekorzystnej reklamy. Ostateczna nazwa debiutanckiej płyty Metalliki pochodzi z gniewnej wypowiedzi Cliffa Burtona, kiedy usłyszał, że wytwórnia i management nie zgadzają się na Metal Up Your Ass. Wspominał o tym Kirk Hammett: „Cliff powiedział:
Wiecie co? Pieprzyć tych chujów, tych wszystkich pierdolonych wydawców płyt. Powinniśmy po prostu pozabijać ich wszystkich… Ktoś, już nie pamiętam nawet kto, odezwał się: ‘To jest to! Taki powinien być tytuł.’
Co więcej, tytuł albumu nie był jedynym problemem, jaki zespół miał z wytwórnią. Grupa musiała również zmienić okładkę płyty. Samozwańczy bogowie metalu, Judas Priest, doświadczyli podobnych problemów przy tworzeniu okładki do British Steel (ten klasyk z 1980 r. na okładce miał żyletkę). Pierwotny projekt graficzny na okładkę Kill ‘Em All przedstawiał sztylet w ręce wynurzającej się z toalety; wyglądało to, jak ujęcie z jakiegoś tandetnego horroru klasy B z lat czterdziestych (obszar szczególnych zainteresowań Kirka Hammetta – kolekcjonera pamiątek i komiksów o tematyce horroru).
Management zasugerował zespołowi współpracę z fotografem, Gary L. Heardem, który robił zdjęcie grupy na tył okładki, ale chciał też od zespołu wyraźnych wskazówek do projektu frontu okładki. „Cliff Burton wspomniał coś o zakrwawionym młotku na okładkę – a potem na dodatek zaczął nosić ze sobą wszędzie młotek,” powiedział Hammett w rozmowie z pisarzem Jaanem Uhelszki dla musicradar.com.
Zawsze miał ten młotek w bagażu, wyjmował go od czasu do czasu i zaczynał demolkę!
Głównym powodem, dla którego Cliff nosił młotek ze sobą, jak sam twierdził, było „Nigdy nie wiadomo, kiedy ci się przyda”.