W październiku informowaliśmy Was, że Lars Ulrich był głównym gościem jednego z odcinków programu That Metal Show nadawanego przez VH1 Classic. Podczas rozmowy z prowadzącymi audycję wypłynął temat słynnej sprawy z Napsterem – programem do wymiany plików, który zapoczątkował nową erę piractwa. Dziesięć lat temu Lars i reszta zespołu spotkali się z olbrzymią, choć nie popartą racjonalnymi argumentami krytyką za wytoczenie procesu. Dziś ta ocena jest już inna, czego dowodem rozmowa przetłumaczona wewnątrz newsa.
Jim: Musimy wyrazić szacunek wobec Larsa za to, że dał się obrzucić błotem za sprawę z Napsterem jakiś czas temu.
Eddie: Taa, dalej cały jest w błocie..
Lars: Nie pamiętam tego.
Jim: Ale przyjrzyjcie się branży muzycznej. Wszyscy kupują płyty, nikt nie kradnie. Jednak fani w tamtym czasie używali argumentów typu: „Po co mam się przejmować, przecież zarabiają taką kasę”, ale jakie to ma znaczenie? Wziąłeś na siebie całą krytykę.
Don: Jesteś prorokiem, stary!
Eddie: Widziałeś nadchodzącą zmianę. Mówiłem ci wiele razy, że widziałeś, jakie czasy nadchodzą. Popatrzcie, jak to wygląda w roku 2011.
Lars: Chyba wystarczająco już na ten temat powiedziano.
Eddie: Najśmieszniejsze, że Lars opowiedział mi jak sam ściągnął Death Magnetic.
Jim: Zdaje się, że w wieczór przed premierą?
Lars: Uznałem, że jeśli mam ściągnąć jakiś album, to będzie to Death Magnetic. Zwykły wieczór, lampka wina, paru znajomych, postanowiliśmy to wypróbować. 12 sekund później miałem to w komputerze. Szaleństwo.
Jim: I ukradłeś go wieczór przed premierą?
Don: Czułeś wstyd?
Lars: I to jak.
Jim: Więc powodem dla całej sprawy [z Napsterem], nie wiem czy o tym wie reszta, ale nagrywaliście I Disappear na ścieżkę dźwiękową i jedna z wersji wypłynęła. Ktoś przyszedł do studia i powiedział, że ten utwór jest już w Sieci.
Lars: Nie chciało mi się wierzyć. Mieliśmy dwie różne wersje: w jednej z nich był spokojny refren – to ta wydana – a w drugiej ciężki. Nie potrafiliśmy zdecydować, która ma trafić na album. Parę dni później dzwoni Cliff Burnstein i mówi, że nasz kawałek gra 30 stacji radiowych. Pytam go: „Jak to możliwe, skoro jeszcze jej nie skończyliśmy?” Zaczęliśmy śledzić to i trafiliśmy na jakąś firmę o nazwie Napster. „Huh?” Więc od tego się zaczęło, chłopcy i dziewczęta.
Po tym nadeszło kilka dziwnych miesięcy. Zastanawialiśmy się nad tym: nie skończyliśmy kawałka, a on już był w radiu, więc uznaliśmy, że jak ktoś p***doli się z nami, to my odpowiemy tym samym. Kim są ci goście? Załatwmy ich. Zaczęło się bardziej jak bójka uliczna, aż nagle „Ups… Popatrzmy, co nawyrabialiśmy”. Ale oczywiście broniliśmy własnej ziemi i przeżyliśmy kilka szalonych miesięcy.
Najzabawniejsze było to, że za każdym razem, gdy spotykaliśmy muzyków z innych zespołów słyszeliśmy coś takiego: „Och, Lars, świetnie, że to robicie. Wspieramy was, jesteśmy z wami”. Odpowiadałem więc: „Super, chodźcie, pokażcie się z nami, dołączcie do walki”. „No, wiesz, nie możemy, i…”. Nikt nam nie pomógł. Wybiegasz naprzód oczekując, że inni pobiegną z tobą, ale oglądasz się za siebie i zastanawiasz, gdzie oni wszyscy się podziali. Było to bardzo dziwne, ale miało miejsce całkiem dawno temu.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=0-8FVl4tLik