Jack White, który po rozpadzie duetu The White Stripes z wielkim sukcesem kontynuuje karierę solową, wystąpił jako headliner drugiego dnia amerykańskiego festiwalu Coachella. Pierwszego dnia swój pierwszy od 5 lat koncert dali AC/DC promujący ostatnią płytę „Rock or Bust”. Jak donosi Rolling Stone, występ White’a był „rozpalającym, przekrojowym” show:
Jack White powrócił na festiwal Coachella w wielkim ferworze, przez niemal dwie godziny uderzając swoim jękliwym rockiem i bluesem deklarując raz po raz, że „Muzyka jest święta!”.
White powracał na Coachellę od występu The White Stripes w 2003 roku, a jego sobotni koncert był paniczny, lecz wypolerowany, spajając jego muzyczne osobowości we współgrającą całość. Wszedł na scenę przy pustynnym wietrze w czarnym prążkowanym garniturze i białych pantoflach, z włosami ułożonymi w czub nad jego czołem i szybko założył elektryczną gitarę zaczynając 'Icky Thump’.
Przewodząc pięcioosobowemu zespołowi, White zawodził do mikrofonu z wyjątkową intensywnością i szybkością i wystrzelił z pierwszą z szalonych solówek tej nocy. Kilka razy podczas występu dawał instrukcje zespołowi kierując na wyznaczoną ścieżkę lub dbając o spontaniczność chwili.
„Czy żyjesz, Kalifornio?” wykrzyczał niebawem z szalonym błyskiem w oku śmiejąc się, co brzmiało raczej jak wyzwanie, niż powitanie. „Pytałem, czy żyjecie i macie się dobrze?”
White podniósł mocno już zniszczoną akustyczną gitarę, by zagrać 'Hotel Yorba’, do którego dołączyły kontrabas, pedal steel, altówka i bębny, co dało posmaku country bogatszego niż oryginalna wersja duetu, ale wciąż było tak samo wesołe i sentymentalne. Później zabrzmiało parę utworów z solowej płyty „Lazaretto”, m.in. ekscentryczny 'High Ball Stepper’, po części psychodelicznie instrumentalny, a po części z ognistą partią bluesowej gitary.
Po wskoczeniu wgłąb sceny do elektrycznego pianina, zaintonował „Dead Leaves and the Dirty Ground”, trzeszczące przez pustynny teren jak uderzenia błękitnych piorunów przez przejrzysty, wielki system nagłośnieniowy Coachelli.
Klawiszowiec został przedstawiony przez jako „Diva Dean” Fertita, pełnoprawny członek pobocznego projektu White’a – Dead Weather, a także gitarzysta Queens of the Stone Age. W zeszłym roku Fertita był na tej samej scenie jako główna gwiazda z QOTSA, co czyni go powoli kandydatem do „hall of fame” festiwalu. W zabawowym „Just One Drink” White podzielił się wokalami ze skrzypaczką Lillie Mae Rische, a Daru Jones, w swoim białym kaszkiecie, niestrudzenie wybijał dokładny rytm.
„To jest nowy świat, nieprawda?” powiedział White spoglądając w bezkresne pole festiwalowiczów rozpościerające się po horyzont, gdzie był już z The White Stripes, Dead Weather i The Raconteurs. Teraz powrócił jako w pełni ukształtowany solowy artysta.
Ekipa oraz członkowie zespołu byli ubrani na tę okazję w pasujące do siebie odcienie czerni, bieli i granatu, a wielkie ekrany pokazywały jedynie czarno-biały obraz. Nad nimi znajdowały się ogromne prostokątne światła układające się w kształt „III”, czyli symbolu wizjonerskiej, lecz trzymającej się tradycji wytwórni Third Man, a także nawiązując do pełnego imienia, Jack White III.
White zatrzymał się na chwilę, by przekazać fanom „wspierajcie swoich lokalnych artystów, proszę”, by chodzili do lokalnych klubów oraz by kupowali muzykę nowych artystów. Jego wczesna kariera też zależała od tego rodzaju wsparcia, w latach kiedy para nikomu nieznanych Jack i Meg White nigdy nie zostałaby zaproszona na festiwalową scenę. Wykrzyczał: „Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę przez parę minut każdego dnia, że muzyka jest święta!”
Nawet z pełnym zespołem, jego najwcześniejsze piosenki White Stripes wciąż miały w sobie ten minimalizm, od 'Hello Operator’ do 'Ball and Biscuit’. Do hitu The Raconteurs 'Steady as She Goes’ została zaangażowana publiczność, która dośpiewywała „Are you steady now?”.
Fani nie potrzebowali zachęty po opuszczeniu przez zespół sceny, by zacząć spontaniczne śpiewanie jednego z hitów The White Stripes, 'Seven Nation Army’, domagając się bisu. Na festiwalu, gdzie udział muzyki tanecznej i hip-hopu rośnie z roku na rok, był to mocny sygnał uwielbienia przez masy rockowej intensywności, duszy i charyzmy.
Uczestnicy zostali nagrodzeni 5-piosenkowym bisem, który zakończył się 'Seven Nation Army’, gdzie gitara slide White’a wraz z brutalnymi uderzeniami Jonesa tworzyły narastający, chaotyczny rytm. Fani krzyczeli dopóki White nie przewrócił cymbałów i nie rzucił swojej gitary na podłogę, co odbiło się echem w pustynny chłód z burzą pogłosu, gdy muzycy opuszczali scenę po wygłoszonym kazaniu.
Setlista:
1. Icky Thump
2. High Ball Stepper
3. Lazaretto
4. Hotel Yorba
5. Temporary Ground
6. Dead Leaves and the Dirty Ground
7. Cannon
8. Just One Drink
9. Love Interruption
10. We’re Going to Be Friends
11. I’ve Been Loving You Too Long (Otis Redding cover)
12. Weep Themselves to Sleep
13. Hello Operator
14. Steady, As She Goes
15. I’m Slowly Turning Into You
Bisy:
16. Ball and Biscuit
17. Sixteen Saltines
18. That Black Bat Licorice
19. Would You Fight for My Love?
20. Seven Nation Army (Rage Against the Machine’s Testify Intro)
https://www.youtube.com/watch?v=khIix3dGelg