Kolejna pełna poświęceń historia o fanach, ale i o tym, że jak przewoźnik chce, to potrafi. Metallica w Nowej Zelandii dotychczas bywała mniej więcej równie „często”, co w Polsce, lecz o ile my ewentualnie nie mamy specjalnej trudności wpaść na koncert do któregoś z naszych bliższych lub dalszych sąsiadów, o tyle mieszkańcy Oceanii nie maja już tak różowo. Mimo to nie szczędzą wysiłków, a i rodzime linie lotnicze patrzą na nich bardzo przychylnym okiem (czyżby ich prezes był jednym z nich?). Jeśli ktoś narzekał, że ma do Warszawy daleko z np. Krakowa, niech się teraz lepiej schowa…
Choć Invercargill, skąd pochodzą nasi bohaterowie i Auckland, gdzie dwa (dotąd potwierdzone) koncerty ma dać Metallica, znajdują się w tym samym kraju, tj. w Nowej Zelandii, to dostać się z punktu A do punktu B to nie lada wyczyn, o czym przekonała się pewna para fanów zmuszona wydać naprawdę grubą kasę, żeby zobaczyć zespół na żywo. Na szczęście dla nich.. no właśnie, szczęście im dopisało i wyjdzie im trochę taniej, choć i tak niemało.
Invercargill to najbardziej oddalone na zachód i południe miasto Wyspy Południowej. Z kolei Auckland to Wyspa Północna i niemal sama jej czubek. W sumie oba miasta dzieli niemal dokładnie tyle, co z Warszawy do Londynu, czyli ~1650km.
Na powyższym zdjęciu małżeństwo Erin i Shelley Glassey, bo tak się nazywają, pokazują podsumowanie swoich wydatków.
Podliczając:
– przelot
– taxi
– opłata członkowska MetClubu, do którego dołączyli, aby bilety dostać w przedsprzedaży (reszta „poszła” w pół godziny)
– bilety
– posiłki
– nocleg
Razem: 3000 dolarów nowozelandzkich, co na nasze wynosi ~6800 zł / 2 os. / 2 dni / 1 koncert (!)
Sam przelot to $720, a więc blisko 1/3 całej sumy. Na ich szczęście linie lotnicze Air New Zealand ogłosiły, że wszystkie loty z Christchurch (drugiego co do wielkości miasta NZ) do Auckland, których celem jest koncert Metalliki, kosztować będą jedynie $1. Christchurch, mimo że na tej samej wyspie, jest jednak znacznie wyżej niż Invercargill.
Gdy Bruce Parton ze strony Grabaseat oferującej zniżkowe bilety tychże linii zobaczył Erina i Shelley w prasie, zadzwonił do nich i zaproponował pełną refundację biletów, jeśli tylko obiecają „rockowo dobrze się bawić”.
Glassey:
„To naprawdę fajnie wiedzieć, że przeciętni Kiwi [potocznie Nowozelandczycy – red.]mogą mieć czasami nieco szczęścia.
Teraz pozostaje nam tylko cierpliwie czekać do października.”
Natomiast co do fanów z Christchurch, to dopiero będą mieli fajnie. Nie dość, że przelot za $1 (oferta wyprzedana w pół godziny, podobnie jak bilety na oba koncerty), to w dodatku samoloty otrzymają specjalną oprawę, a na pokładzie panować ma „imprezowa atmosfera” z „czarnymi t-shirtami i długimi włosami” w roli głównej.
Pozostaje nam sobie życzyć, by podobnie w przyszłości zachowywało się PKP </marzenia>.
Na pochwałę zasługują również działania serwisu aukcyjnego TradeMe, który wycofał aukcje pazernych koników (jedna osoba np. odkupiła 4 sztuki za $1200), niektórym dał ostrzeżenie, a innych zbanował.
U nas co prawda Allegro wprowadziło zasadę ceny nominalnej, lecz jeśli sprzedający nie zamaże danych, po których da się bilet zidentyfikować, istnieje niemałe ryzyko, że cofną nas na bramce niezależnie od ceny biletu (bywało już tak i mamy na to świadków), bowiem polityka organizatora jakim jest LiveNation nie pochwala zakupów z drugiej ręki (wyłapane egzemplarze trafiają do bazy i czytnik ich nie uzna) – ostrzeżenie zarówno dla kupujących, jak i sprzedających publicznie.