Serwis Prog Sphere przeprowadził ostatnio wywiad z wokalistą Dream Theater, Jamesem LaBrie. Rozmowa miała miejsce podczas występu zespołu na niemieckim festiwalu Night Of The Prog, który odbył się 9 lipca. Muzyk opowiedział między innymi jakie zmiany zaszły w zespole po odejściu Mike’a Portnoya.
Niekwestionowanym frontmanem? Wiesz, chodzi mi o to, że… jak się o tym pomyśli to może mieć to dwojakie znaczenie. To zabawne, że o tym wspominasz, ponieważ my, zespół, ciągle mówimy sobie, że wszystko jest teraz dużo bardziej zbalansowane, każdy ma swoją rolę. Na scenie jest tak, jak powinno być, nikt nie próbuje znaleźć się w centrum uwagi. Sądzę, że taki miał charakter [Mike Portnoy], taką osobowość. Lubi być ważny, znajdować się w centrum uwagi. Jednak niestety problemem jest to, że to psuje obraz zespołu jako całości. Wielu ludzi mówiło nam, kiedy wyruszyliśmy w tą trasę, „Czuję teraz, że oglądam zespół z kimś kto śpiewa i wchodzi w interakcję z ludźmi, a reszta (pokazuje grę na perkusji i gitarze.) Każdy wydaje się wiedzieć, co robi.” To sprawia, że podczas występu uwaga skupiona jest na odpowiedniej osobie. To bardziej nas balansuje. Rozmawiając o tym stwierdziliśmy, „Wiesz, to super.” Czujemy się jak zgrana całość. Tak więc jest dużo lepiej.