Francuski pisarz i poeta dramatyczny Jean Baptiste Legouve powiedział kiedyś: „Brat jest przyjacielem danym ci przez naturę”. Trudno się nie zgodzić i pewnie niejeden z nas przekonał się o tym. Przytaczam ten cytat, gdyż pisząc swego czasu recenzje ostatniej płyty tak Lamb of God jak i naszego rodzimego Decapitated, nagle uświadomiłem sobie, że braterski zew krwi miał/ma całkiem poważny wpływ na muzykę, w tym także metalową. Postanowiłem na kanwie wspomnianych wyżej recenzji zrobić mały research – być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, w jakim stopniu braterskie granie odciska piętno na muzyce metalowej. Wbrew pozorom jest parę składów, gdzie zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, a więc do dzieła.
PANTERA
Tak, nieodżałowana Pantera, która niestety nigdy już nie zagra. Przykład wspaniałej kooperacji braci Abbott, czyli skromnie tylko przypominając: perkusista Vinnie Paul (a dokładniej Vincent Paul Abbott) i gitarzysta Dimebag Darrell (a dokładniej Darrell Lance Abbott). Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale bracia Abbott o mało co nie stali się członkami Megadeth. Miało to miejsce w 1989 roku, kiedy Mustaine borykał się z poszukiwaniami drugiego gitarzysty. Dimebag Darrell, który dostał wówczas tą propozycję, odmówił dołączenia do Megadeth z racji tego, iż Mustaine nie zgodził się, aby wraz z Dimebagiem do grupy dołączył też Vinnie. Dziś możemy jedynie podziękować Mustainowi za tamtą decyzję. Do Megadeth dołączył wspaniały Marty Friedman, a bracia Abbott dali światu Panterę. Ich więź została tragicznie przerwana 8 grudnia 2004 roku. Oczywiście skoro mowa o Panterze, nie wolno zapominać o drugim projekcie braci Abbott, czyli Damageplan, który utworzyli w 2003 po rozpadzie Pantery.
SEPULTURA
Czyli bracia Cavalera. Mamy tutaj z kolei przykład więzi, która choć obecnie ma się całkiem nieźle i szczęśliwie kooperuje, to w latach 1996-2007 nie było aż tak różowo. Bracia od 1996 roku tworzyli w osobnych projektach, choć na szczęście po muzycznym rozstaniu obyło się bez spektakularnych kłótni i prania publicznie brudów. Obecnie, jak większość z was pewnie wie, Igor i Max grają pod szyldem Cavalera Conspiracy, choć niektórzy wierzą w reunion Sepultury.
LAMB of GOD
Tutaj z kolei bracia Adler. Zadziwiające, że znowu mamy do czynienia z układem gitarzysta – perkusista. Czyżby to była domena grania braci w zespołach? To zostawmy naukowcom, tutaj warto wspomnieć dla ścisłości, iż ten tandem to Chris Adler (perkusista) oraz Willie Adler (wiadomo chyba). Co ciekawe, Willie Adler dołączył do Lamb of God dość późno, bo dopiero w 1999 roku, gdy zespół opuścił niejaki Abe Speara.
DECAPITATED
Coś dla fanów bardziej ekstremalnego grania. Nasza narodowa duma i chluba. Znowu układ gitarzysta – perkusista. Celem tylko formalności przypominam, że zespół zawiązany z incjatywy gitarzysty Wacława „Vogga” Kiełtyki i perkusisty Witolda „Vitka” Kiełtyki. Niestety, podobnie jak w przypadku Pantery nie będzie nam już nigdy dane usłyszeć ich razem na scenie. Decapitated jednakże, choć po mocnych burzach personalnych, kontynuuje swoja działalność.
OBITUARY
Coś nieco na odmianę typowego braterskiego układu gitarzysta – perkusista, choć nie tak daleko znowu. Obituary to między innymi John Tardy (wokal) i perkusista Donald Tardy. Jeśli macie brata, a chcecie założyć zespół, koniecznie zapytajcie go o granie na bębnach. Bracia Tardy i ZESPÓŁ Obituary szczęśliwie (choć nie bez kłopotów) ciągną swój wózek od 1984. Młodzieży – ukłon i szacunek.
VAN HALEN
Jeśli trzeba było by wymieniać kooperacje braterskie biorąc pod uwagę tak zwany sukces komercyjny, to grupa ta powinna zdecydowanie znaleźć się na czele tego zestawienia. Sukces jaki odnieśli jest ogromny i nie podlega dyskusji. Jak prawidło braterskiego metalowego grania mówi, mamy tu klasyczny układ gitarzysta – perkusista. Dla mniej wtajemniczonych w graniu panów z Van Halen mowa o takich jegomościach, jak Alex Van Halen, czyli perkusista, oraz gitarzysta Eddie Van Halen. Tutaj ciekawostki. Obszary więzi rodzinnych w tym zespole zostały wyraźnie wzmocnione, kiedy do grupy dołączył w 2006 roku basista Wolfgang Van Halen, zastępując długoletniego basistę grupy Michaela Anthony’ego. Wolfgang Van Halen to nie kto inny jak urodzony 16 marca 1991 syn Eddiego Van Halena. Z kolei co warto wspomnieć, Michael Anthony to nie kto inny jak dokładniej rzecz biorąc Michael Anthony Sobolewski. Brzmi znajomo? Nic dziwnego – jego rodzice byli imigrantami z Polski. Ostatnia ciekawostka dotycząca tego zespołu to taka, że pierwotnie to Alex grał na gitarze, a Eddie na perkusji – jednakże szybko dostrzeżono, że to Eddie ma większy dryg do gitary, co zostało słusznie i szybko naprawione. Dalej historia potoczyła się już błyskawicznie.
AC/DC
Jeszcze potężniejsza „firma” niż Van Halen, której działanie świat zawdzięcza współpracy Angusa i Malcolma Youngów. Układ nieco mniej tradycyjny, czyli mamy tu dwóch gitarzystów. Tutaj ciekawostka również – tak naprawdę hegemonia braci Youngów powinna być rozumiana w trzech osobach, gdyż bracia Young to Angus, Malcom i George, czyli najstarszy z nich. George krótko, podczas wczesnej kariery AC/DC, był gitarzystą basowym tego zespołu, a także współtworzył wczesne albumy takie jak Powerage i High Voltage.
ARCH ENEMY
Tym razem ziemia szwedzka. Układ podobny jak w AC/DC, czyli bracia wiosłowi Michael i Christopher Amott. Choć zapewne w przypadku tego zespołu mało kto zwraca na to uwagę, gdyż uwagę większości i tak przykuwa gorąca wokalistka Angela Gosso!
GOJIRA
Nie może zabraknąć w tym skromnym zestawianiu przedstawicieli Francji. Jeden z tych zespołów, którego póki co roszady personalne szczęśliwie omijają, a panowie grają już ze sobą od 1996. Rzecz to zacna i godna pochwały w dzisiejszych czasach, kiedy wiele zespołów nie jest w stanie utrzymać stabilnego składu nawet między nagrywaniem jednej płyty a drugiej. Gojira prezentuje klasyczny układ braterski, a więc gitarzysta – perkusista, a w tym przypadku jest to odpowiednio Joseph Duplantier i Mario Duplantier.
NICKELBACK
Udajemy się z Francji do Kanady. Tutaj braterskie układy są nieco bardziej skomplikowane. Mamy tutaj wokalistę i gitarzystę Chada Kroegera, basistę Mike’a Kroegera, który co ważne jest przyrodnim bratem Chada. Jednak w początkach historii Nickelback przewija się również niejaki Brandon Kroeger, który jest kuzynem Chada i Mike’a. Brandon to nie kto inny jak pierwszy perkusista zespołu, jednakże opuścił formację przed pierwszym poważnym sukcesem komercyjnym – wydaniem płyty The State, na której słyszymy już bębny nagrane przez pana znanego jako Ryan „Nik” Vikedal, który też już nie gra w Nickelback. Obecny perkusista zespołu to Daniel Adair.
LIMP BIZKIT
Z Kanady udajmy się do USA i zapewne dobrze wszystkim znanego Limp Bizkit. Na pozór wśród stałych członków składu nie dopatrzymy się tam braterskiego zewu krwi, jednak wnikliwsze analizy pozwalają stwierdzić, że i tam bracia mają swój udział. A dokładnie bracia Borland, czyli powszechnie znany wszystkim Wes i nieco mniej znany Scott. Ten drugi dogrywał klawisze do niektórych numerów Limp Bizkit w latach 1996-2001, jest również po trosze basistą, lecz ta funkcja jest zdecydowanie zarezerwowana w Limp Bizkit dla Sama Riversa.
ARCHITECTS
W tym przypadku mowa o zespole Architects z Wielkiej Brytanii grającym metalcore. Warto to podkreślić, gdyż co do tej nazwy jest pewne zamieszanie i nie tylko panowie z Brighton jej używają, na portalu YouTtube zresztą często do ich nazwy dodawane jest właśnie „UK” aby mieć jasność o których architektów chodzi. Tak więc architekci z Wielkiej Brytanii również maja w swoich szeregach braci – Tom & Dan Searle, czyli odpowiednio gitarzysta i kto? Ależ oczywiście – bębniarz kapeli.
KRISIUN
Oto kolejni po Sepulturze przedstawiciele tak ziemi brazylijskiej jak i przykładu braterskiego grania. W przypadku tego zespołu bracia stanowią 100% składu, choć ich dane osobowe mogą być na pozór nieco mylące, mamy tu bowiem takich panów jak – Alex Camargo (bas, wokal), Max Kolesne (bębny) oraz Moyses Kolesne (gitara). Niezorientowani w detalach mogą zapytać gdzie te 100% ? Odpowiedź jest bardzo prosta – Alex Camargo używa nazwiska panieńskiego swojej matki, a Max i Moyes nazwiska ojca.
SAMAEL
Młodsi czytelnicy mogą nie być zbyt zaznajomieni z twórczością tej grupy, która wypłynęła na fali black metalu na początku lat ’90. Dziś Samael to starzy weterani, którzy mogą trącić nieco myszką, ale swego czasu wzbudzali wśród szeroko pojętego grona fanów metalu całkiem gorące emocje. Dlaczego? Było to m.in. za sprawą jednego z braci, a mowa o panu Alexandre „Xy” Locher, który obsługuje jakoby perkusję i instrumenty klawiszowe. No właśnie – jakoby. Alexandre już w połowie lat ’90 zrezygnował z grania na prawdziwych bębnach na rzecz programowania automatów perkusyjnych. Ta sprawa wzbudzała wśród fanów metalu swego czas jak wspomniałem całkiem gorące emocje, przysparzając zespołowi tyleż fanów co przeciwników. Ci drudzy zresztą, jak czas pokazał, narazili się nieco na śmieszność. Właściwie jedynym orężem w ich rękach był brak prawdziwego zestawu perkusyjnego w szeregach Samaela – słuchając albumów zresztą trudno się zorientować, że nie gra tam prawdziwy bębniarz. Dziś w czasach dubstepu i generalnie mieszania metalu z elektroniką, takie eksperymenty są na porządku dziennym, ale w 1995 roku taki krok był czymś zakrawającym na potępienie. Pomijając jednak takie kontrowersje wróćmy do właściwego tematu tego artykułu, gdyż jak na razie został wymieniony tylko Alexandre Locher. Drugim jest Michael „Vorph” Locher – a że układ to klasyczny w braterskim graniu, więc jak się domyślacie obsługuje on wokal i gitary.
ANATHEMA
W tym zespole mamy nieomalże całą rodzinę. Jego skład tworzą Vincent Cavanagh – wokal prowadzący, gitara; Daniel Cavanagh – druga gitara, wokal wspierający, instrumenty klawiszowe; Jamie Cavanagh – gitara basowa. Jakby tego było mało, mamy tutaj też brata i siostrę, czyli Johna & Lee Douglas, a oboje obsługują odpowiednio perkusję i wokale. W przypadku jednak Anathemy trzeba być ostrożnym z pewnikami – skład tego zespołu ulegał/ulega dość dużym fluktuacjom. Wystarczy fakt, że na obecny czas niektóre źródła podają w/w skład, a niektóre wymieniają jeszcze klawiszowca Daniela Cardoso, który jednakże tak czy inaczej w przypadku Anathemy jest zespołowym jedynakiem.
——————————————————————————————————-
Jak więc widzicie, bracia (i czasami siostry) mają całkiem poważny wpływ na muzykę. Zastanawiające, że przeważnie ten układ jak już tu wspomniano funkcjonuje jako gitara/wokal – bębny. Zapewne nadaje to wielu zespołom tworzonym przez braci charakterystyczny, a jednocześnie jeśli można tak powiedzieć mocny fundament – choć psychologowie pewnie mają na to głębszą analizę. Mówiąc więc nieco humorystycznie, jeśli macie brata, może warto zastanowić się nad założeniem zespołu.
Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że zostały tu wymienione głównie zespoły grające szeroko pojęty metal i to te znane szerszemu gronu odbiorców. Muzyczny świat poza w/w pełen jest tego typu kooperacji, jak choćby The White Stripes, Stone Temple Pilots, Oasis, Radiohead, Jackson 5, The Bee Gees, My Chemical Romance i wiele, wiele innych.