Podczas ostatniej edycji czeskiego festiwalu Brutal Assault udało nam się złapać cały skład Revocation i przepytać o Beksińskiego, Power Rangers i debiut. Poniżej możecie też całą rozmowę obejrzeć dzięki Metalurgia, we współpracy z którymi wywiad ten został przeprowadzony.
Na początku chciałem zapytać was o wasz debiut. W przyszłym roku będzie dziesiąta rocznica jego wydania. Czy planujecie na tę okazję coś specjalnego?
David: Wydaliśmy reedycję zawierającą również ścieżki demo. Ponadto, być może na następnej trasie koncertowej zagramy jedną czy dwie piosenki z tej płyty. Ale poza tym nie mamy nic super-nadzwyczajnego w planach.
Lubisz wciąż ten album, wracasz do tej płyty po latach? Jak twoim zdaniem wypada ona w porównaniu z chociażby waszą ostatnią płytą, “The Great Is Our Sin”?
David: W przypadku debiutu wciąż byliśmy dzieciakami piszącymi swoje kawałki w piwnicy. Z pewnością dojrzeliśmy jako zespół, muzycy, kompozytorzy. Oczywiście z racji tego, że jest to nasza pierwsza płyta, na zawsze będzie mi na swój sposób droga. Dzięki niej wiele osób nas zauważyło. Zdecydowanie jesteśmy jednak teraz innym zespołem, wypracowaliśmy też własne unikalne brzmienie Revocation, które – jak mi się wydaje – słychać coraz bardziej z każdą kolejną płytą.
Ash, dołączyłeś do zespołu przy okazji nagrywania ostatniej płyty. Z jakim przyjęciem spotkałeś się wśród fanów?
Ash: Doskonałym. Otrzymuję jedynie pozytywne sygnały zwrotne. Fani ciepło powitali mnie na pokładzie, a ja cieszę się, że mogę pomagać w istnieniu tego zespołu, dbaniu o jego dziedzictwo i kontynuowaniu działalności.
Dave, jestem pewien, że nie pamiętasz tego zdarzenia, ale parę lat temu, gdy graliście trasę z Cannibal Corpse, rozmawiałem z tobą przy okazji koncertu w Krakowie. Rozmawialiśmy wtedy o okładkach waszych płyt, zwłaszcza “Deathless”. Powiedziałeś mi, że była inspirowana malarstwem Zdzisława Beksińskiego. Czy możesz opowiedzieć, jak wyglądała twoja współpraca z Tomem dotycząca tej okładki? Czy prace Beksińskiego poznałeś dopiero wtedy, czy może znałeś je wcześniej?
David: To właśnie Tom jest osobą, która zapoznała mnie z twórczością Beksińskiego. Jego obrazy naprawdę trafiły w mój gust dotyczący tego, co dziwne, surrealistyczne, nawet u Gigera widać inspirację Beksińskim. Ten człowiek miał po prostu naprawdę koszmarne, przerażające wizje, które potrafił doskonale uchwycić na płótnie. W przypadku “Deathless” powiedziałem więc po prostu Tomowi, że ma być to coś w stylu Beksińskiego, więc postarał się on stworzyć pracę, która uchwyci elementy charakterystyczne dla jego stylu: piekielne pustkowia, bardzo silne, zapadające w pamięć obrazy. W przypadku “The Great Is Our Sin” pokierowałem go bardziej w stronę stylu Hieronima Boscha, chciałem coś w stylu “Tryptyku”, który opowiadałby to, co dzieje się na albumie. Wydaje mi się, że świetnie wywiązał się ze swojego zadania, jeśli popatrzysz na całą wkładkę do płyty, dostrzeżesz tam mnóstwo interesujących detali, ale ujrzysz też jedną, płynną scenę stworzoną przez Toma. Idąc dalej – jeśli przeczytasz teksty, dostrzeżesz w jaki sposób obraz opowiada historię zawartą na albumie. To właśnie kocham w jego stylu – jest bardzo unikatowy i pełen symbolizmu, ukrywającego dodatkowe znaczenia i nawiązania w różnych miejscach obrazów. Nie inaczej było z okładką “Great Is Our Sin”.
Oprócz Revocation macie również swoje inne projekty. Czy moglibyście opowiedzieć o nich i o tym, jak różnią się od Revocation?
Dan: Gram również w zespole Artificial Brain i różni się on od Revocation dość mocno, mimo tego że i tu i tu mamy sporo blastów i kostkowania tremolo. Bycie w Revocation popchnęło do przodu mój proces twórczy w tym zespole, ponieważ chciałem eksplorować różne muzyczne rejony, również te niepasujące do Revocation. Stałem się bardziej elastycznym twórcą: materiał dla Revocation piszę w jednym stylu, dla Artificial Brain w innym. Myślę, że te dwa zespoły wzajemnie na siebie wpływają, chociaż staram się je rozdzielać tak, jak tylko mogę. No i ze względu na zaangażowanie w Revocation nie gram z Artificial Brain aż tyle. Ale jest w porzadku.
Brett: Gram w zespole Riverblack, wydajemy właśnie płytę w Season of the Mist. Jest to zupełnie inna muzyka, w składzie mamy trzech członków Burned By The Sun, nie wiem, czy pamiętacie jeszcze ten zespół… Brzmienie jest podobne, ale dzięki innej chemii między ludźmi w zespole muzyka różni się od Burned By The Sun. Revocation to mój główny zespół, jeśli jednak mamy nieco wolnego czasu i trafimy na ludzi, z którymi dobrze się dogadujemy muzycznie, myślę, że wszyscy od czasu do czasu “zbaczamy” ze szlaku i angażujemy się w projekty poboczne. Chodzi o stawianie sobie nowych wyzwań i rozwój – każdy projekt niesie ze sobą inne zadania i przynosi inny rodzaj satysfakcji z ich wypełnienia.
Brett, jeśli dobrze pamiętam, przy projekcie Publicist UK grałeś totalnie inną muzykę niż ta, którą zajmuje się Revocation. Mógłbyś nieco o tym opowiedzieć?
Brett: Publicist UK wydał płytę w barwach Relapse, na tę chwilę nieco się przyczailiśmy i pracujemy nad materiałem na następny album, który zostanie być może wydany w przyszłym roku. Albo za dwa, lub trzy, kto wie. Publicist UK miał być projektem korespondencyjnym. Jeden z członków zespołu (jak już wspomniałem, gram również w Riverblack) powiedział mi o gościu, który nazywa się Dave Obuchowski, który udzielał się Goes Cube. Skontaktował nas ze sobą. Ponadto Riverblack i Publicist UK mają tego samego perkusistę, Dave’a Witte’go – zapytał nas po prostu “Ej, chłopaki, nie potrzebujecie czasem perkusisty?” i bardzo chętnie przystaliśmy na jego propozycję. Wokalisty nie spotkaliśmy aż do pierwszego koncertu. Całość materiału została napisana na odległość, bez spotykania się twarzą w twarz. Wydaliśmy potem płytę w Relapse i koncertowaliśmy nieco po Stanach i Europie. Brzmienie Publicist UK nie mogłoby być chyba dalsze od tego, co robimy w Revocation. Właściwie to, co teraz robię, to chyba mismarketing, nie powinno się w jednym zdaniu wymieniać zespołów tak od siebie różnych.
Ash: Gram w kilku projektach pobocznych, dwa z nich pochodzą z mojego rodzinnego Vancouver, Ultra Earth i Ritual Dictates. Jest jeszcze Tenet w którym gram z Jedem Simonem ze Strapping Young Lad. Wszystkie są w pewnym sensie metalowe, ale ten z Jedem jest szczególny. Od zawsze kochałem Strapping Young Lad i na potrzeby projektu wyobrażam sobie to, co zrobiłby Gene Hoglan i to, co ja bym zrobił na jego miejscu, naprawdę można się przy tym pobawić. Głównie skupiam się jednak na Revocation. A ty, Dave?
David: Planuję wystartować z innym zespołem, nie mamy jeszcze nawet nazwy. Na razie to tylko ja i gość z kanadyjskiego zespołu Ayahuasca. Rewelacyjny muzyk, wokalista. Nie skończyliśmy jeszcze komponować muzyki, więc nie wiadomo do końca, co z tego wyjdzie, ale za punkt wyjścia i rdzeń brzmienia postawiliśmy sobie uwielbienie dla zespołu Virus. Z tego miejsca wyruszamy w rozmaitych kierunkach dodając kolejne elementy, więc będzie to coś naprawdę nietuzinkowego. Jeśli chodzi o wokale, wszystkie będą normalnym śpiewem. To bardzo dziwny projekt, nie mogę się doczekać, aż skończymy pisać materiał i zobaczymy, kogo jeszcze uda nam się wciągnąć na pokład, póki co to wciąż ja i Luke wszystko sami piszemy. Mam nadzieję, że wkrótce znajdziemy basistę i perkusistę, zarejestrujemy jakieś demówki i puścimy je w świat.
Chciałbym wrócić do tematu waszego ostatniego albumu. W jednym z utworów udziela się sam Marty Friedman. Jak doszło do współpracy z nim, jak ona wyglądała? Czy miał on na ciebie duży wpływ jako gitarzysta?
David: Marty miał duży wpływ na to, jak rozwijała się moja gra na gitarze, jest też na pewno w moim top 5 ulubionych gitarzystów na świecie. Miałem szczęście pracować razem z nim przy okazji jego albumu „Inferno” z 2014 roku. Miałem po prostu dostarczyć jakiś cytat, który trafiłby na tył okładki, trafiło to z powrotem do Marty’ego przez jego ludzi, okazało się, że on za to jest fanem moich rzeczy, skontaktowaliśmy się przez e-mail i wspólnie pracowaliśmy nad piosenką 'Sociopaths’ ze wspomnianego albumu. Utrzymywaliśmy kontakt od tamtej pory i kiedy mieliśmy wydać następną płytę, pomyślałem, że bardzo chciałbym zaprosić go do współpracy. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiliśmy. Zapytałem go mailowo, co sądzi o tym pomyśle i przystał na to z ochotą, dostarczając zabójcze solo w swoim niepowtarzalnym stylu. Wciąż utrzymujemy kontakt, dołączyłem nawet do niego na scenie w Bostonie żeby zagrać kilka solówek, gdy przyjechał ze swoim zespołem koncertować. Jest świetnym gościem i rewelacyjnym muzykiem i był bardzo zadowolony, że może być częścią naszej płyty.
Pozostając w temacie kolaboracji – przy “Great Is Our Sin” w rolę producenta wcielił się Zeuss, znany przede wszystkim z pracy z takimi zespołami jak Crowbar lub Hatebreed, a więc odbiegającymi stylistycznie dość znacząco od tego, co robicie z Revocation. Jak wpłynął na wasz album, jeśli chodzi o jego brzmienie?
David: Jeśli chodzi o muzykę, to całość materiału była napisana już wcześniej. Miał duży wpływ jeśli chodzi o dobór brzmienia gitar czy perkusji, ale muzyka, może poza kilkoma drobnymi sugestiami, w całości pochodzi od nas. Nie jesteśmy zespołem, który wchodzi do studia i dopiero tam pisze materiał, co to, to nie. Zanim przystąpimy do sesji nagraniowej wszystko sami mozolnie rzeźbimy i dopracowujemy, aż będziemy mieć pewność, że jest dokładnie tak, jak tego chcemy. No nie, chłopaki?
Chórem: Właśnie tak, dokładnie!
A jesteście zadowoleni ze współpracy z nim?
David: Tak, jest świetnym producentem.
Jeden z waszych utworów został wykorzystany w nowym filmie kinowym o Power Rangers. Jak do tego doszło?
David: Jestem szóstym Rangerem, mój kolor to fuksja. (śmiech) Jednak nigdy nie wystąpiłem w żadnym filmie ani serialu, nie zostałem wezwany i nie zrobiłem nic ciekawego, więc miałem już tego dosyć i… jak się nazywa ta morda w słoiku, Zordon? No, zadzwoniłem do Zordona i powiedziałem: stary, musimy pogadać… Nie no, serio nie wiem, jak do tego doszło. Dostałem telefon od managera w środku nocy – czyli coś pilnego, albo coś bardzo złego, albo bardzo dobrego – i po prostu słyszę: “Dave, będziecie w nowym filmie o Power Rangers” a ja na to: “Aha, pięknie”. Ktoś odpowiedzialny za dobór muzyki i projekt udźwiękowienia w Lionsgate musiał po prostu być fanem Revocation. Ziomek, jeśli to oglądasz – dziękujemy. No i wiesz, mamy jakby co piosenkę w zanadrzu do kolejnego filmu. Nazywa się 'Powerfull Rangers’. (śmiech)
Dzięki za rozmowę.
Dzięki.