Skłamałbym pisząc, że „The Empire”, najnowsze dzieło olsztyńskiego Vadera, podbiło moje serce. Wydana ponad 2 lata temu płyta „Tibi Et Igni” postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i nowy album w moim odczuciu nie sięga takiego poziomu. Tak, czy inaczej, jest nowa płyta, to i trasa koncertowa musi być. A jak wiadomo, Vader na żywo nie zawodzi, gwarantuje światowy poziom i świetną zabawę, dlatego warto było pojawić się w poznańskim klubie Blue Note na koncercie otwierającym trasę Imperium Poloniae, podczas której olsztyńskim weteranom towarzyszą Infernal War, oraz Insidius. Na końcu artykułu znajdziecie fotorelację Łukasza Popławskiego.
Koncert rozpoczął olsztyński Insidius, którego historia sięga początku lat 90, a który reaktywował się w 2010 roku. Na scenie panowie zaprezentowali materiał ze swojego jedynego albumu „Shadows Of Humanity”. Death metal w wykonaniu Insidius jest brutalny, ale niepozbawiony zwolnień i dobrych partii solowych. Na żywo Insidius nie jest może sensacją, ale wypada przyzwoicie i mimo roli otwieracza zgromadził całkiem sporą publiczność. Zespół zrobił swoje z zaangażowaniem i z pewnością mogą być z siebie zadowoleni.
Po przerwie technicznej zaskakująco szybko na scenie pojawili się muzycy Infernal War – zespołu o niepodważalnej pozycji na polskiej scenie. Blackmetalowi ekstremiści z Częstochowy uderzyli od początku bardzo mocno, bez żadnych ceregieli i płaszczenia się przed publicznością. To nie jest zespół, po którym oczekuje się mrugania okiem i życzliwości. Każdy, kto widział ich na żywo wie, że ich znakami charakterystycznymi są chłód, powaga i bezwzględność, a siła i agresja ich muzyki kruszą mury i miażdżą czaszki. Czytelne i ostre, jak brzytwa riffy, znakomite solówki gitarzysty Zyklona, wściekłe wokale Warcrimera, porażająca szybkością i intensywnością praca perkusisty Stormblasta – wszystko zawarte w znakomitych kompozycjach, które na żywo zawsze porywają publiczność. Gwałtowne reakcje towarzyszyły takim petardom, jak Ściąć Nazarejczyka, Crushing Impure Idolatry, Into Dead Soil, Paradygmat, Spill The Dirty Blood Of Jesus, czy Death’s Evangelist. Bardzo dobry występ, porządnie nagłośniony i entuzjastycznie przyjęty. Choć trzeba przyznać, że na własnych koncertach, na których zespół gromadzi „swoją” publiczność atmosfera jest zdecydowanie gorętsza. Tym niemniej Infernal War schodzą ze sceny jako zwycięzcy, a ja pozostałem z apetytem na jeszcze kilka kawałków. Poczekamy do następnego razu.
Okazuje się, że mimo tak dużej scenicznej aktywności i częstotliwości grania tras po Polsce, ludzie wciąż są spragnieni koncertów Vader! Gdy weterani z Olsztyna zameldowali się na scenie, licznie zgromadzona publiczność oszalała. Bez względu na to, co się myśli o dowodzonym przez Petera zespole i jego twórczości, zwłaszcza współczesnej, jedno trzeba przyznać – to wciąż jest koncertowy huragan! Mam wrażenie, że siła, energia i żywotność Vadera nie słabną. Niewątpliwie duża w tym zasługa muzyków, z którymi Peter dzieli scenę – aktywnych i entuzjastycznych w podejściu do grania. Jak zawsze wyrazy uznania dla Jamesa Stewarta, który dwoił się i troił za bębnami, z uśmiechem na twarzy grając zarówno te prostsze klasyczne partie, jak i zawrotne tempa, w których czuje się, jak ryba w wodzie. Z kolei Marek Pająk jako drugi gitarzysta Vader to strzał w dziesiątkę. Jest wybitnym instrumentalistą, autorem świetnych kompozycji i prawdziwym scenicznym wojownikiem. Obserwować jego grę na żywo to wielka przyjemność. Repertuar przygotowany na trasę „Imperium Poloniae” musiał trafić w gusta publiczności. Zagrany na otwarcie Wings zadziałał, jak granat rzucony w tłum. Pochodzące nowego albumu „The Empire” kawałki Angels Of Steel, Prayer To The God Of War i Iron Reign na żywo wypadły nieźle, ale daleko im do siły rażenia takich bomb, jak Silent Empire, Vicious Circle, Carnal, Cold Demons, czy Sothis. Brawa dla Vader należą się za powrót do starych i dawno niegranych numerów, m.in. Xeper, Crucified Ones, Black To The Blind, czy wolny, potężny Kingdom. Bardzo miło było je usłyszeć. Publiczność musiała być zadowolona, gdyż szaleństwo pod sceną nie ustawało przez cały koncert, zwieńczony utworami This Is The War i slayerowskim Raining Blood.
Vader udowadnia, że wciąż jest w grze i wciąż utrzymuje formę, której wiele nadal aktywnych legend death metalu może im tylko pozazdrościć. I tak trzymać!
Autor: Łukasz Popławski