Mrok, wchłaniająca nas czarna otchłań, depresyjne teksty i ciężkie riffy. Oto Alice in Chains w pigułce. Trzeba przyznać, że panowie z Seattle mieli niezłe poczucie humoru, wydając swoje najnowsze dzieło w okresie, gdy z nieba leje się żar, a wieczory spędzamy przy grillu, chłodząc się nektarem bogów. I to o takim tytule…
W redakcji DeathMagnetic, na myśl o tej premierze, od dawna było słychać błagalne szepty do Jerry’ego Cantrella i spółki o album, który udowodni, że grunge is not dead. Czy się udało? Sprawdźcie nasze opinie.
Sebastian Urbański:
Najbardziej cenię w muzyce sytuacje, gdy rozczarowanie błyskawicznie zmienia się w miłe zaskoczenie. Tak właśnie było przy pierwszym odsłuchu „Rainier Fog”. Oczekiwałem wbijającego swoim ciężarem w fotel brzmienia i z tym większym zdziwieniem wsłuchiwałem się w kolejne melodyjne utwory, aż wyświetlacz wskazał, że to już koniec. Jednak szybko włączyłem płytę od nowa. Raz, drugi, trzeci…
Najnowsze dzieło Alice in Chains to dla mnie najlepszy album kapeli po śmierci Layne’a. Świetne kompozycje, riffy, które zapadają w pamięci i melodyjne refreny, których się nie spodziewałem. Największy plus? Równy, wysoki poziom od początku do końca. Trudno znaleźć tutaj najsłabsze ogniwo. Największe rozczarowanie? Brak jednego w pełni metalowego kawałka z riffem jeszcze cięższym niż ten z 'So Far Under’. Już dzisiaj wiem, że ten krążek zostanie ze mną na długo i czekam na okazję sprawdzenia go na żywo.
Ocena: 8/10
Jędrek Chałabis:
Miałem w sumie ciężki orzech do zgryzienia po przesłuchaniu „Rainier Fog”. Wszystkie kompozycje przypadły mi do gustu, zarówno harmonie wokalne, refreny, jak i riffy, no po prostu nie ma się do czego przyczepić. A jednak… Po pierwszym odsłuchu nie mogłem sobie przypomnieć ani jednego kawałka. Odniosłem wrażenie, że nie są one tak charakterystyczne jak utwory z „Black Gives Way to Blue” i „The Devil Put Dinosaurs Here”. Przesłuchałem płytę drugi raz i tu okazało się, że najnowszy album Alicji jest idealnym przykładem tego, że jeden odsłuch nie wystarczy.
Dopiero za drugim razem złapałem wszystkie smaczki i je doceniłem. Ta płyta jest moim zdaniem najbardziej podobna stylistycznie i kompozycyjnie do krążków nagranych z nieodżałowanym Laynem Staleyem. Wystarczy choćby przesłuchać 'Red Giant’ czy utwór tytułowy, słychać w nich ducha Alice In Chains z lat 90-tych. Podsumowując, „Rainier Fog” to bardzo dobry album, na pewno najlepszy z Williamem DuVallem w szeregach zespołu, ale jeśli ktoś spodziewał się czegoś nowego od ekipy Cantrella, to może się rozczarować.
Ocena: 8/10
Oliwia Dąbrowska:
Mogłoby się wydawać, że kontynuowanie przygód Alicji po stracie jednego z najznakomitszych i najbardziej charyzmatycznych wokali w dziejach rocka to przedsięwzięcie nieco ryzykowne, żeby nie powiedzieć karkołomne. Z pewnością łatwo byłoby w tej sytuacji zwiesić głowę, schować broń i usunąć się z pola bitwy, a nikt chyba nie miałby tego za złe. Jerry Cantrell i spółka postanowili jednak zawalczyć o przyszłe losy zespołu i z Williamem DuVallem na pokładzie kontynuować rejs. Czy słusznie? Nowy album udowadnia, że jak najbardziej tak!
Powiem szczerze, że „Rainier Fog” to chyba według mnie najlepszy krążek z nowym wokalistą. A że dwa poprzednie spokojnie nazwałabym dobrymi, solidnymi albumami, to jest to nie lada komplement. Przede wszystkim cenię to, że panowie ze Seattle ani na moment nie zapomnieli o swoich korzeniach. Ktoś może powiedzieć, że zjadają swój własny ogon, ale absolutnie się z tym nie zgodzę. Po prostu kontynuują swój oryginalny, niepowtarzalny styl, za który ten zespół pokochaliśmy. Nie brakuje go i na tej płycie. Jeśli uwielbiacie wgniatające w ziemię, potężne riffy, mroczny nastrój, ponure teksty i piękne, harmonijne wokale, to nie będziecie zawiedzeni. Wszystko dodatkowo okraszone jest zróżnicowanymi kompozycjami, melodyjnymi refrenami i sporą ilością gitarowego brzmienia w postaci solówek, których repertuar jest jakby bogatszy niż w przypadku poprzednich albumów. Ten jest od nich nieco lepszy, nieco ciekawszy, bardziej pomysłowy i zróżnicowany. Przywita Was potężna kompozycja, a pożegna przyjemna ballada. Z kolei środek rozpieści chyba najsilniejszymi punktami całego krążka. Słabe na szczęście tu nie występują, dlatego płyta jest tak dobra i bez wstydu nawiązuje do złotej ery w dziejach zespołu.
Ocena: 8,5/10
Hubert Pomykała:
Zaznaczam, że te słowa piszę stosunkowo późno względem pozostałej części redakcji, a sam materiał został przesłuchany przeze mnie jedynie dwa razy.
Przy podejściu numer jeden, spotkałem się z mentalną ścianą, którą powyżej opisał Jędrek – po odsłuchu byłem w stanie wymienić dosłownie cztery tytuły i kilka riffów z „Rainier Fog”. Pozycje z nowego albumu gigantów z Seattle kojarzyły mi się z tak zwanymi „wypełniaczami”, których niebezpiecznie dużo usłyszeliśmy na „The Devil Put Dinosaurs Here”, poprzednim krążku zespołu. Dodam, że spośród tych czterech zapamiętanych utworów, dwa znałem już wcześniej – „The One You Know” i „So Far Under” udostępnione zostały przecież przed rynkową premierą materiału.
Początkowo nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że każdy kolejny utwór zlewa się w jedną, dźwiękową plamę. Plamę okraszoną jednak niepodrabialnymi solówkami i harmoniami wokalnymi Jerry’ego Cantrella i Williama DuValla. Podejście numer dwa przekonało mnie, że prawie dziesięć lat po przełomowym „Black Gives Way To Blue”, pierwszym albumem z Williamem na drugim wokalu, Alicja nadal jest w stanie nagrać coś nieprzewidywalnego. Zespoły tego kalibru często przecież pozwalają sobie kopiować własne, poprzednie dokonania, jednocześnie odcinając od nich kupony. Postanowiłem zadać samemu sobie kilka ważnych pytań, które z pewnością nurtują każdego oddanego fana formacji. Czy nowy album Alice in Chains jest co najmniej dobry? Jest. Czy jest to najlepszy album kwartetu od czasu reaktywacji kapeli? Moim zdaniem nie – ten nobilitujący tytuł zachowuję dla bezbłędnego absolutu cierpienia i smutku, jakim w moim odczuciu jest „Black Gives Way To Blue”. Pozostaje pytanie: czy „Rainier Fog” to album lepszy od średniego – moim zdaniem – „The Devil Put Dinosaurs Here”? Prawdopodobnie tak. Co oznacza słowo prawdopodobnie w poprzednim zdaniu? Ano to, że „Rainier Fog” to najbardziej melodyjny album Alice in Chains od czasu „Facelift”, bądź – jak kto woli – przełomowego koncertu z cyklu MTV Unplugged.
Przy okazji, jest to chyba najlżejsza pozycja w całej dyskografii zespołu. Mocnych przesterów w stylu „Grind” czy „A Looking In View” nie uświadczymy; usłyszymy za to nowe, delikatnie luźniejsze i prawdopodobnie dosyć piosenkowe oblicze Alicji. Zmianę oceniam na plus, chociażby z powodu względnej różnorodności materiału – część utworów brzmi, jakby zostały nagrane jeszcze w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku, numer „Drone” rozpoczyna się prawdziwie stonerowym riffem, zaś „Fly” to ballada, jakiej nie powstydziłoby się zaprzyjaźnione z zespołem Deftones. „Deaf Ears Blind Eyes” to z kolei coś, czego w ogóle nie spodziewałbym się po Alice in Chains – melodie gitarowe, przywodzące na myśl brzmienie sitaru, grane na dodatek w harmonii na dwie gitary w formie unisono.
„Rainier Fog” to wszystko pomiędzy trzema opisanymi wyżej przeze mnie kontrapunktami. Jako jedyny znaczący minus zaznaczam stosunkowo mniejszy nakład emocjonalny, który i tak jest przecież kwestią całkowicie personalną. Nie spodziewajmy się rzeczy tak mocnych i oddziałujących na wyobraźnię jak chociażby „Nutshell” czy „Down In A Hole”. Nowy album daje jednak do myślenia, a to oznacza, że podstawowe założenie nowego materiału od czwórki ze Seattle zostało spełnione. Odbiór nowego tworu Alice in Chains powinien dla każdego zainteresowanego być czystą przyjemnością. Jestem przekonany, że wypuszczenie albumu pod koniec wakacji było strzałem w dziesiątkę; przy „Rainier Fog” można w spokoju zasypiać. Aż do momentu, gdy nadejdzie listopad, a wtedy przyjdzie czas na to mroczniejsze, zwarte i przygnębiające brzmienie, kojarzące się głównie z Laynem Staleyem
Ocena: 7/10
A teraz czas na Was! Przygotowaliśmy ankietę, w której możecie ocenić najnowsze wcielenie Alice in Chains.
Jak oceniasz "Rainier Fog"? (w skali 1-10)
- 8 (37%, 19 głosów)
- 9 (22%, 11 głosów)
- 6 (18%, 9 głosów)
- 7 (10%, 5 głosów)
- 10 (8%, 4 głosów)
- 5 (4%, 2 głosów)
- 1 (2%, 1 głosów)
- 4 (0%, 0 głosów)
- 3 (0%, 0 głosów)
- 2 (0%, 0 głosów)
Oddanych głosów: 51