2016 rok może być jednym z najbardziej ekscytujących dla fanów rocka. Swoje albumy wydadzą legendy, a także młodsze obiecujące zespoły. Oczywiście jest ich za wiele, żeby przytoczyć wszystkie, a poza tym na pewno w miarę upływu czasu będziemy otrzymywali nowe ekscytujące wieści, o których jeszcze nie mamy pojęcia. Jedno jest pewne – w obecnym roku ukaże się co najmniej 12 albumów, na które warto czekać. A to dopiero początek!
Metallica
Numerem jeden jest na pewno Metallica. Nie jest już tajemnicą, że prace nad pierwszym od 8 lat albumem są zaawansowane. Grupa udostępniła parę filmów ze studia i dała wyobrażenie na temat tego, czego możemy się spodziewać po nowym materiale. Pierwszy opublikowany film przedstawiał Larsa, który oprowadza kamerzystę po studio, a następnie odwiedza pomieszczenie, gdzie nagrywa James. Drugi film to świąteczna niespodzianka od zespołu, w której James odpala kilkusekundowy kawałek nagranego utworu. Można go obejrzeć po zalogowaniu się na oficjalnej stronie. Te oszczędne zapowiedzi dają nadzieję, że nowy album może być najlepszą płytą Metalliki od „Black Album”, o ile nie przekombinują z wielowątkowością utworów, jak na „Death Magnetic”.
https://www.youtube.com/watch?v=R9PaiH-inv0
Megadeth – Dystopia
Już za 3 tygodnie, 22 stycznia, ukaże się 15. studyjny album rywali Metalliki, czyli Megadeth. Dave Mustaine jak zwykle będzie chciał pokazać, że grupa rządzona jego twardą ręką jest we wszystkim „bardziej” niż Metallica. Do tej pory otrzymaliśmy 2 utwory – „Fatal Illusion” oraz „The Threat is Real”, które wzbudziły raczej pozytywne emocje wśród fanów. Ponadto, „Dystopia” będzie pierwszym albumem nagranym w nowym składzie – z Chrisem Adlerem za perkusją i gitarzystą Kiko Loureiro, dlatego tym razem Dave i spółka mają do udowodnienia jeszcze więcej niż zawsze. Już 22 stycznia przekonamy się, czy wieczni hejterzy grupy zostaną uciszeni, czy będą mieli powody do satysfakcji.
Anthrax – For All Kings
Kolejna legenda thrashu również przygotowuje się do wydania nowego materiału. 26 lutego pojawi się nowa płyta Anthraxu, której już okładka prezentuje się dumnie. Jak będzie z zawartością – to się okaże, chociaż po powrocie Joeya Belladonny fani mogą być spokojni, że dzieło będzie co najmniej solidne. Więcej o nowym albumie możecie przeczytać tutaj.
Red Hot Chili Peppers
Jak informowaliśmy ostatnio, muzyka na nową płytę Red Hot Chili Peppers jest już nagrana, a ostatnie partie „dośpiewuje” Anthony Kiedis, który w październiku mówił, że niektóre napisane piosenki są „dobre jak nigdy wcześniej”. Po raczej mieszanych uczuciach, jakie pozostawił po sobie „I’m With You” miejmy nadzieję, że na nowym albumie gitarzysta Josh Klinghoffer udowodni, że jest godnym zastępcą genialnego Johna Frusciante. Nową muzykę mamy usłyszeć podobno już w lutym, a 30 czerwca zespół pojawi się w Polsce na festiwalu Open’er.
David Bowie – ★
Już za parę dni, bo 8 stycznia, trafi do nas najnowsze dzieło wiecznego niszczyciela form, czyli nieprzewidywalnego Davida Bowiego. Po wielkim, zaskakującym powrocie, jakim był świetnie przyjęty album „The Next Day”, tym razem Bowie postanowił zaskoczyć czymś bardziej niekonwencjonalnym. ★, czyli „Blackstar” ma być bardziej eksperymentalny i utrzymany w kosmicznym, jazzowo-elektronicznym klimacie. Czego należy się spodziewać po płycie, możemy posłuchać poniżej – pierwszy opublikowany teledysk do tytułowego utworu trwa okrągłe 10 minut i jest dziwaczny, nawet jak na możliwości Bowiego.
Soundgarden
Zgodnie z zapowiedziami Chrisa Cornella 2016 rok ma być rokiem Soundgarden. Ich pierwszy od 16 lat album „King Animal”, który pojawił się w 2012 roku został doskonale przyjęty i pokazał, że na klasyczny Grunge wciąż jest spore zapotrzebowanie. Ciekawą płytę w zeszłym roku wydał również sam Cornell, dlatego możemy być spokojni, że nowe dzieło grupy będzie czymś, na co warto jeszcze chwilę poczekać.
Alice in Chains
Ostatnimi czasy niewiele słychać w obozie innych grunge’owych legend, czyli Alice in Chains. Wiadomo jedynie, że nowy materiał powstaje, jednak zgodnie ze słowami basisty Mike’a Ineza grupa podchodzi do tego „powoli i na luzie”. Po śmierci Staleya powrót AiC przyjmowano raczej z pobłażliwością, jednak 2 ostatnie płyty – „Black Gives Way to Blue” i „The Devil Put Dinosaurs Here” udowodniły, że Jerry Cantrell ma jeszcze wiele do powiedzenia w rockowym świecie i zespołu nie można jeszcze spisać na straty, a raczej stara się on z powodzeniem odzyskać należną mu pozycję.
PJ Harvey
Na początku zeszłego roku znana ze swojej ekscentryczności artystka wpadła na kolejny niecodzienny pomysł – jej zespół zebrał się w londyńskim Sommerset, gdzie w pomieszczeniu ze szklanymi ścianami trwało pisanie nowego materiału. Co więcej, wszystko mogła obserwować publiczność. Efekty tych prac poznamy wreszcie w tym roku, bo ostatni album „Let England Shake” rozbudził apetyty, a przecież ukazał się w 2011 roku. 5 lat to najwyższy czas, by cieszyć się nową muzyką od jednej z najważniejszych kobiet w historii rocka.
Smashing Pumpkins
Jeden z największych songwiterów lat 90-tych, Billy Corgan, po rozpadzie oryginalnego składu Smashing Pumpkins w 2000 roku trochę się zagubił. 7 lat później postanowił reaktywować swoją macierzystą grupę, jednak album „Zeitgeist” okazał się jedynie cieniem dawnej formy. Następnie Corgan planował zrealizować projekt „Teargarden by Kaleidyscope” polegający na stopniowej publikacji 44 piosenek, jednak po wydaniu jedynie kilkunastu ukazał się jednak regularny album „Oceania”. Po niezłym przyjęciu przez publikę i światowej trasie koncertowej, w 2014 r. Billy zapowiedział wydanie podwójnej płyty, lecz w dwóch osobnych częściach – jak w przypadku „Use Your Illusion” GN’R. Pierwsza, „Monuments to an Elegy”, okazała się jednak niewypałem, a druga część nie ukazała się w ogóle. W związku z tym od pewnego czasu z obozu zespołu nie dobiegają żadne wieści, jednak miejmy nadzieję, ze Corgan z impasu wyjdzie obronną ręką i zaprezentuje się światu jeszcze w swojej najlepszej kompozytorskiej formie.
Radiohead
Nad nowym krążkiem, który powinien ukazać się także w tym roku pracują Radiohead. Niegdyś najwięksi wizjonerzy rocka, w ostatnich latach stracili formę i pozycję prezentując jedynie średnio udany „The King of Limbs”. Tym samym od „In Rainbows” z 2007 r. nie ukazał się żaden znaczący materiał, a grupa jest coraz częściej postrzegana jako ekscentryczna ze względu na osobliwe muzyczne wizje jej wokalisty, Thoma Yorke’a. Nowy album będzie więc swoistym „być albo nie być” – albo pogrąży Radiohead w marazmie, z którego już się raczej nie podniosą, albo przywróci im pozycję najważniejszej brytyjskiej grupy XXI wieku.
Tool
Amerykanie nie rozpieszczają fanów dawkami swojej muzyki. Przez ostatnie 15 lat otrzymali oni tylko jeden album, „10 000 Days”, od którego wydania minie w tym roku 10 lat. Sami muzycy zdają sobie chyba sprawę, że już najwyższy czas wypuścić coś nowego, dlatego podobno tempo prac nad nową płytą jest coraz większe. Na Halloween zespół zagrał koncert, na którym zaprezentował nową muzykę, wszystko jest więc na dobrej drodze, byśmy w 2016 wreszcie otrzymali nowy krążek formacji.
The Dillinger Escape Plan
W zeszłym roku przy okazji występu na Off Festivalu, miałem okazję porozmawiać z członkami grupy The Dillinger Escape Plan. Potwierdzili oni, że wciąż gromadzą pomysły na nowy album, lecz nie zobowiązali się podać żadnych konkretów. Mózg grupy Ben Weinman potwierdził jednak w późniejszym czasie, że grupa pod koniec roku miała rejestrować nowy materiał. Fani hardkorowych odmian metalu na pewno czekają z niecierpliwością na nowy ruch zespołu i wydaje się, że w nowym roku wreszcie doczekają się owoców pracy Bena i spółki