Przed Wami wywiad z Jamesem z 1999 roku. Tematem rozmowy jest występ zespołu z San Francisco Symphony – dowiadujemy się, kto wpadł na pomysł takich koncertów oraz wiele innych ciekawostek. Warto przeczytać też , co o Hetfieldzie myślała orkiestra…
“Wszystko polega na tym, aby być klaunem przy metronomie” – mówi frontman Metalliki, James Hetfield o najnowszym, dziewiątym albumie – S&M. [skrót S&M przede wszystkim odnosi się do sadomasochizmu – red.]. Możesz oczyścić swój umysł z tych brudnych myśli: to po prostu “Symphony & Metallica”. Jest to dwupłytowy album nagrany podczas kwietniowych koncertów z San Francisco Symphony. Metalowy zespół i orkiestra działały jako jedność, w magicznych momentach na kawałkach takich jak ‘Devil`s Dance’ i ‘Of Wolf and Man’, przez które całoroczny posiadacz biletu, na przykład Francis Ford Coppola, opuszczał salę, a gracz z sekcji dętej mógł pokazać ‘rogi’. Zazwyczaj spokojny James Hetfied, Harleyowiec, usiadł, aby porozmawiać o przewodach, harfistach i ‘przerażającej’ marynarce.
Pierwsza, palące pytanie: Ubraliście smokingi?
Nie myśleliśmy nawet o żadnym smokingu. To byłoby zbyt komiczne. Mogłoby to wyglądać jakbyśmy wyśmiewali orkiestrę i samych siebie. Nosiliśmy to, w czym było nam wygodnie, oni też. Poza tym, uważam, że „noszenie smokingu” jest w ich kontrakcie, ponieważ powiedzieliśmy im: „Po przerwie, jeśli chcecie zdjąć ciuchy, rozluźnić się, rozpiąć dziewczynom kilka guzików, podciągnąć spódnicę – proszę bardzo!”, ale żaden z nich nie zrobił tego. Myślę, że dyrektor powiedział im, że nie mogą. Coś jakby: „Róbcie co chcecie”. My chyba też.
Kto wpadł na pomysł połączenia Metalliki z orkiestrą?
Maestro Kamen przyszedł do nas z pomysłem prawie dwa lata temu. Stworzył już kilka tego typu imprez z innymi rockmanami: Davidem Bowie, Erikiem Claptonem i Pink Floyd. Chciał coś bardziej ekstremalnego, więc wybrał nas. Myślę, że są większe wyzwania niż Metallica, mógł zaproponować współpracę Graveworm, ale uważam, że byliśmy dobrym wyborem. Powiedzieliśmy „Hell Yeah!”. Nie odskoczysz od tego. Zrealizowanie tego wszystkiego zajęło nam dwa lata – od pomysłu do wyboru utworów dla orkiestry.
Czy Michael był fanem Metalliki?
Era „Kill ‘Em All” była jego ulubioną… Nie, nie. Skontaktowaliśmy się z nim w 1990, aby umieścić sekcję smyczkową na ‘Nothing Else Matters’. Nie wiedzieliśmy, kim on tak naprawdę jest, ale tworzył koncerty z zespołami takimi jak Queensryche. Lubił muzykę rockową i uwielbiał ją łączyć z klasyczną. Był lekkim buntownikiem, więc zjednał się z nami.
Jaka była największa przeszkoda, aby uczynić Metallikę godną sali orkiestry symfonicznej?
Najtrudniej było się zgrać. W naszych występach na żywo jest mnóstwo momentów, kiedy przestajemy grać kawałek. Zatrzymujemy się, a potem znowu zaczynamy, kiedy czujemy że nadszedł właściwy moment. Tutaj nie mogliśmy tego robić. Musieliśmy grać z orkiestrą od pierwszej do ostatniej nuty. Michael oglądał się za mną przy każdej piosence. Na scenie musiał cały czas kręcić się dookoła i próbować mnie znaleźć. Już spieprzyłem próbę generalną, a orkiestra dokończyła dzieła zaczynając piosenkę bez nas, więc pierwszy wieczór był dość przerażający.
Czy Metallica dogadała się z członkami orkiestry?
Wchodziliśmy na ich teren ilekroć mieliśmy ochotę. Wszyscy dobrze się dogadywali – przeszkodzisz komuś w graniu, wtedy im po prostu odbija. Próbują koncentrować się na muzyce, a ty się przy nich pocisz. Tak jakby mówili: „Oddal się od mnie, spocony człowieku”.
Więc byli muzycy, którzy uważali cię za nieprzyjemnego?
Jak można było przypuszczać, niektórzy byli strasznie sztywni i grali z nami tylko dlatego, że była to ich praca. Nie rozumieli nas. Nie synchronizujemy się do końca kiedy gramy, ale dajemy z siebie wszystko. Nie musimy robić tego idealnie. Jest nawet lepiej jeśli tak nie gramy. Kilku członków orkiestry przeżywało ciężkie chwile występując z nami, ale niektórzy słuchali tego co gramy i większą uwagę poświęcali nam niż małym kropkom na papierze. Harfiarz definitywnie czuł naszą muzykę. Kiedy oglądaliśmy powtórkę koncertu w studiu, mogliśmy usłyszeć poszczególne ścieżki. Improwizował, dodawał od siebie różne małe rzeczy. Grał swobodnie.
Myślisz, że regularna widownia symfonii złapała to?
Byliśmy nieugięci w stosunku do posiadaczy biletów sezonowych, którzy przyszli, żeby zobaczyć, co powstanie, kiedy zespół rockowy i orkiestra symfoniczna zagrają razem. Ale są ludzie, którzy nie lubią rocka. Muzyczna elita. Po przerwie, niektóre miejsca były puste, przecież oglądaliśmy twarze tych ludzi przez pół godziny. Było tam oczywiście o wiele więcej fanów Metalliki, niż się spodziewaliśmy. Obstawialiśmy 50/50, a było jakieś 80/20. Ale nasi fani byli pełni szacunku. Kiedy orkiestra weszła na scenę wydali z siebie wielki ryk. Widziałem, jak twarze muzyków orkiestry pojaśniały, szczęki opadły. Jakby mówili: „Jupi! Jestem gwiaaazdą”.
Czy przed tym wydarzeniem byłeś kiedykolwiek na koncercie orkiestry symfonicznej?
Jaaasne… „Hej, co dzisiaj robimy? Pijemy piwo i machamy grzywami czy idziemy na orkiestrę symfoniczną?” Jak sądzisz? Cóż, może słuchanie Bacha to tajny rytuał wiążący Metallikę. Nie lubimy smokingów.
Więcej artykułów na temat „S&M” znajdziesz TUTAJ.