Cichy, spokojny, rzadko udzielał wywiadów. I choć zginął mając ledwie 24 lata, jego wpływ na twórczość nie tylko Metalliki, ale też całej rzeszy basistów w świecie metalu pozostaje trudny do przecenienia.
Urodzony 10 lutego 1962 roku Clifford Lee Burton zasłynął dzięki innowacyjnej technice gry i nowemu podejściu do basu w heavy metalu – traktował go jako instrument solowy, którego rola w żadnym wypadku nie sprowadzała się do dublowania partii gitar. Kultowy Anesthesia (Pulling Teeth) z Kill’em all był ledwie małą próbką jego umiejętności. To on popisuje się we wstępie do For Whom The Bell Tolls, on też przewodzi zespołowi w instrumentalnym The Call of Ktulu – choć niestety jego partia ginie w miksie. Jest współkompozytorem połowy utworów z drugiego i trzeciego albumu i głównym twórcą legendarnego Oriona.
Myślę, że nasz rozwój i różnica między „Kill’em all” a, „Ride the lightning” wynikły z tego, że dołączyli do nas Cliff i Kirk. Zwłaszcza Cliff odkrył przede mną i Jamesem zupełnie nowe horyzonty w kwestii harmonii i melodii.
mówił w 1992 Lars Ulrich.
Burton otworzył też nowe drzwi dla współczesnych mu basistów thrashowych, jak Frank Bello z Anthraxu, Dave Ellefson z Megadeth, a także młodszych adeptów ekstremalnego rocka (jego wpływowi uległ chociażby Alex Webster z Cannibal Corpse).
Zamiłowanie do klasycznych struktur muzycznych Cliff czerpał właśnie z muzyki klasycznej. Mówi się, że nauczył go jej słuchać ojciec, choć jego matka wskazuje raczej nauczyciela Cliffa w latach 1978-80 Steve’a Doherty’ego.
Wybitny jazzman, zainteresował Cliffa Beethovenem, Bachem, muzyką barokową, nauczył go także czytać nuty. Pamiętam, jak siedział, studiował i grał dzieła Bacha – uwielbiał go.
wspomina pani Burton
Z kolei z jazzu Burton zaczerpnął skłonność do eksperymentów i przełamywania barier. Jako swojego idola wskazywał później Stanleya Clarke’a.
Cliff przede wszystkim był jednak rockmanem z krwi i kości. Wielokrotnie podkreślał jaki wielki wpływ mieli na niego rockowi superbasiści Geddy Lee i Geezer Butler a także wielcy gitarzyści jak Jimi Hendrix, Uli Jon Roth, Michael Schenker czy Tony Iommi. Z kolei patent na przesterowanie basu podpatrzył u Lemmy’ego. Artysta nie ukrywał też zainteresowań lżejszymi odmianami rocka.
Słyszeliście R.E.M?
pytał w ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił, 26 września 1986.
Poza tym lubię Petera Gabriela, Roxy Music, również starocie, jak Thin Lizzy, Blue Oyster Cult… No i punk, jak chociażby The Misfits.
No właśnie – Cliff fascynował się hardcore-punkiem z Zachodniego Wybrzeża i drugą falą brytyjskiego punku. James Hetfield twierdzi, że w autobusie, którym jeździli w trasy, Burton chciał słuchać w kółko Discharge.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=ZbUJilAbPQA
Zdystansowany, zrównoważony Cliff zmieniał się na scenie w wulkan energii. Brian Slagel, szef firmy Metal Blade, wspomina:
Nikt wcześniej nie uprawiał tak niesamowitego headbandingu – Widać było tylko jego jeansy i gigantyczną burzę włosów.
Był wszakże zaprzeczeniem gwiazdora, nie podchwycił nawet metalowego, czarno-skórzanego lansu, a wspomniane niebieskie jeansy i jeansowa kurtka stały się jego znakiem rozpoznawczym. Tak się ubierał na co dzień, tak występował. Zwykł mawiać:
Dlaczego mielibyśmy się przebierać na scenie? Nie udajemy nikogo wielkiego, to po prostu my. Robimy to, co lubimy i tak już zostanie.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=cK2hruTkUVA
Cliff Burton, świetny kompozytor i wirtuoz gitary basowej zginął 27 września 1986 roku około godziny 6:50, dwadzieścia kilometrów na północ od szwedzkiego miasta Ljungby. Autokar wiozący muzyków do Kopenhagi wypadł z drogi. Według relacji kierowcy przyczyną wypadku była gołoledź, czego policja nie potwierdziła.
When a man lies
He murders some part of the world
These are the pale deaths which men miscall their lives
All this I cannot bear to witness any longer
Cannot the kingdom of salvation take me home?