Jason Becker to postać znana słuchaczom, którym nieobca neoklasyczna gałąź rocka. Znany między innymi ze współpracy z Martym Friedmanem w zespole Cacophony wirtuoz gitary osiągnął niemały rozgłos na świecie, pomimo faktu, że na drodze jego kariery stanęła dramatyczna wieść – zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne, nieuleczalną chorobę, która szybko doprowadziła do paraliżu utalentowanego gitarzysty. Jason nie poddał się jednak, wciąż tworzy muzykę przy pomocy nowoczesnych technologii, pisze kolejne kompozycje, choć kontroluje tylko swoje oczy. Oto 10 najważniejszych dla niego albumów.
Bob Dylan – Highway 61 Revisited
Na przełomie lat 60. i 70. to Dylan był człowiekiem, który zainspirował mnie do oddania się muzyce. Moi rodzice w kółko puszczali jego albumy, ich głębia i klimat wniknęły w moją duszę. Nie chodziło tylko o jego poruszające i zachęcające do myślenia teksty, jego melodie były tak niesamowicie piękne. Kiedy zastanawiam się jak wnieść coś osobistego w stworzoną muzykę, to wracam myślami właśnie do Dylana, nawet jeżeli pracuję nad fragmentem z muzyki klasycznej. Mogłem wybrać parę innych albumów, ale utwór 'Desolation Row’ sprawia, że odpływam myślami, zarówno muzycznie jak i wizualnie.
Stravinsky – Stravinsky Conducts Le Sacre Du Printemps (The Rite of Spring)
Nie mogłem się długo przekonać do tej płyty. Miałem 15 lat kiedy znalazłem to nagranie wśród kolekcji winyli moich rodziców. Nie słyszałem wcześniej takich harmonii i rytmów, na początku mi się nie podobały ale ciągle wracałem do tego krążka, ponieważ chciałem go zrozumieć. Pewnego dnia znalazłem w nim piękno definiowane w nieco inny sposób. Moja miłość do „dziwnej” muzyki zaczęła się od Strawińskiego.
Jeff Beck – Blow by Blow
Mając 13 lat na okrągło grałem na gitarze do „Just One Night” Claptona, przyszedł jednak dzień, kiedy potrzebowałem czegoś nowego. Powiedziałem o tym mojej matce, wyciągnęła „Blow by Blow” Jeffa. Jego feeling i te oddalone od bluesa instrumentale otworzyły przede mną zupełnie nowe możliwości. Uwielbiam twórczość wielu gitarzystów, ale to Jeffa cenię najbardziej.
https://www.youtube.com/watch?v=89OTZV-NHkU
Van Halen – Van Halen
Na etapie gimnazjum standardowym pytaniem, które słyszałem grając na gitarze, było czy umiem grać tappingiem jak Eddie. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Któregoś dnia mój ojciec przyniósł do domu kasetę z właśnie tym albumem. Natychmiast zakochałem się w tej muzyce, szczególnie w partiach gitarowych. Zacząłem uczyć się 'Eruption’, jak większość z gitarowych nerdów. Ten album umożliwił mi dojrzeć jako gitarzysta i ogólnie jako muzyk. Zainspirował do przygód z Cacophony, a później z Davidem Lee Rothem.
Philip Glass – Mishima Soundtrack
Miałem 16 lat kiedy Marty i jego obecna dziewczyna, Laurie, pokazali mi ten album. Miał elementy, które ceniłem w twórczości Ennio Morricone, ale wtedy bardziej przypadł mi do gustu. Marty i ja szybko nauczyliśmy się arpeggiów zawartych na tym nagraniu. Były proste, lecz bardzo piękne i hipnotyzujące z powodu zmian akordów. Te kompozycje nauczyły mnie grania arpeggiami, twórczość Yngwiego [Malmsteena] też, niemniej mój styl oparty był bardziej na muzyce Philipa Glassa.
https://www.youtube.com/watch?v=fjU43K0j6no
Mozart – Amadeus Soundtrack
Zarówno film, jak i soundtrack zrobiły na mnie olbrzymie wrażenie. Słyszałem większość kompozycji Mozarta, ale te wersje były jeszcze piękniejsze i bardziej poruszające. Ten soundtrack zainspirował mnie do napisania 'Air’, pomimo że utwór przypomina stylistycznie raczej Bacha. Moim zdaniem muzyka na tym albumie zawiera esencję piękna świata.
https://www.youtube.com/watch?v=YY4TqSfrheM
The Band – The Last Waltz
Kiedy moi znajomi pokazali mi ten film w 1978 roku znałem tylko Dylana. Cieszyłem się z poznawania nowych artystów, ale w tamtych czasach interesowała mnie przede wszystkim twórczość Boba. To się skończyło, kiedy Eric Clapton i Robbie Robertson wymienili się bluesowymi solówkami na „Further On Up the Road”. Nigdy wcześniej nie słyszałem takiego długiego solowania, wiedziałem że to jest to, co chcę sam robić. Mój wuj Ron nauczył mnie skali bluesowej i cały wolny czas spędzałem grając ten album w całości.
Yngwie Malmsteen – Rising Force
To była muzyka mojej młodości. Gra Yngwiego miała tyle energii i pasji. Chciałem nauczyć się każdej z wykorzystywanych przez niego technik, ale chodziło przede wszystkim o jego styl grania. Musiałem włączyć jego zarozumiałość w swoją osobowość i muzykę. Stałem się bardziej pewny siebie i imprezowy. Zacząłem flirtować z dziewczynami. W jakimś sensie Yngwie nauczył mnie jak być „gwiazdą rocka”.
https://www.youtube.com/watch?v=27IaXrXaRfo
Peter Gabriel – So
Ten album udowodnił mi, że każdy gatunek muzyki może być piękny i głęboki. Po wysłuchaniu tego nagrania zagłębiłem się w każdą gałąź muzyczną jaką znalazłem. Peter ułatwił mi pogodzenie się z myślą, że nie będę mógł grać więcej na gitarze. Magia sztuki nie ogranicza mnie do tego instrumentu.
Ennio Morricone – The Good, The Bad and The Ugly
Ten film i muzyka do niego w subtelny sposób zostawiły znamię na moim stylu komponowania. Kiedy słucham utworu, który sam napisałem, zdarza mi się myśleć „hej, to brzmi nieco jak Ennio”. Cieszę się, że takie chwile się zdarzają. Świadomie nawet zainspirowałem się na jednej z moich najnowszych kompozycji: będzie tam mnóstwo solowych partii gitar.