Kolaboracje muzyczne są pewnego rodzaju wyłamywaniem się poza schematy określone w macierzystych zespołach. Często dzieje się to z dosyć prostego faktu – znużenie materiałem granym i tworzonym od dłuższego czasu. Gdy zespół przyzwyczaja słuchaczy do określonego brzmienia i w pewnym momencie kariery zmienia klimat granej muzyki może się to spotkać z dosyć negatywnym odbiorem, niezależnie od tego jak dobry jest proponowany materiał. Spotkanie muzyków z różnymi koncepcjami może owocować zaskakującymi efektami. Z takiego założenia musiał wyjść lider Depeche Mode, Dave Gahan, który przygotował wraz z zespołem Soulsavers krążek „Angels & Ghost”. Jest to już drugie spotkanie muzyków. Jak więc wypadła ta nadzwyczaj ciekawa kolaboracja? Krótko mówiąc – jest lepiej niż dobrze.
Ktoś, kto spodziewał się kopalni przebojów rodem z komercyjnego radia, srogo się zawiedzie. Tutaj nie uświadczymy oczywistych hitów, jak „Enjoy The Silence”. Cały album jest skupiony na intymności i budowaniu nostalgicznego klimatu, niż eksponowaniu przebojowych refrenów. Przez prawie 40 minut trwania krążka wchodzimy w folkowo-rockowy świat Soulsavers.. Począwszy od leniwego „Shine” a kończąc na pięknej akustycznej balladzie „My Sun” można spokojnie stwierdzić iż jest to album spójny. Nie ma tutaj momentów, które mogą powodować chociażby chwilę znużenia. Pomimo dosyć powolnego rozwoju akcji muzycznej, krążek zaskakuje pomysłami i umiejętnym miksem gatunkowym. Mamy tutaj do czynienia z nawiązaniami do folku, soul, czy chociażby subtelnie do bluesa. Utrzymuje się to zresztą przez cały krążek. Spokój i subtelność niekoniecznie musi oznaczać brak różnorodności. Po pierwszym odsłuchu nie sposób wyliczyć nawiązań i inspiracji, po które sięgnęli muzycy.
Wracając na chwilę do wokalu Dave’a Gahana, nie ma co się dłużej rozpisywać. Każdy kto zna dokonania Depeche Mode doskonale wie, jakie możliwości posiada artysta. Tutaj niespodzianki nie ma. Gahan nie próbował odkryć Ameryki poprzez inną manierę, czy eksperymentowanie z głosem. To ten sam, luzacki i szczery wokal, do którego zostaliśmy przyzwyczajeni przez lata. Inni docenią, jedni skrytykują, nie można jednak odmówić mu umiejętności, które zostały zachowane na „Angels & Ghosts”. Szczególnie warto wgłębić się w warstwę liryczną. Spoilerów tekstowych nie będzie, tutaj warto samemu wgłębić się w szerszą analizę problemów zaprezentowanych przez Gahana. A już nieraz udowodnił, że niebanalnym tekściarzem jest.
Jedyną dosyć poważną wadą krążka dla niektórych osób może być niestety jego długość. Wspomniane wcześniej 38 minut i 9 utworów to zdecydowanie zbyt mało, jak na taką klasę muzyki. Z drugiej jednak strony, jest to swoisty powrót do korzeni, a konkretnie do lat ’70, gdy zespoły nagrywały albumy z maksimum 8-9 utworami i stawiały na jakość utworów, a nie na ilość i niepotrzebne zapychacze.
Jeśli ktoś poczuł się zmęczony ostatnimi dokonaniami Depeszy, koniecznie musi odpalić krążek „Angels & Ghost”. Płyta świeża, niebanalna, która otwiera się na różne gatunki muzyczne. Kolaboracje muzyczne są często ryzykowną sprawą, gdyż nie wiadomo czy muzycy znajdą wspólny język. Tutaj jednak nie ma najmniejszego powodu do zmartwienia. Na okładce widzimy rozdwojoną twarz Gahana, co może świadczyć o tym jak otwartym muzykiem jest. I to słychać. Liczmy na to, iż w przyszłości będzie można zachwycać się kolejnymi niezwykłymi dokonaniami tego duetu. Płyta roku? Za wcześnie by o tym mówić. Na pewno jednak będzie sięgać wysoko w rankingach podsumowujących rok 2015 w muzyce. Fani obu zespołów nie powinni czuć się oszukani!
You Owe Me
Tempted
All of This and Nothing
One Thing
Don’t Cry
Lately
The Last Time
My Sun
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie9
- Instrumentarium9
- Wokal10
- Brzmienie9
- Repeat mode10