Od dłuższego czasu w mojej głowie roją się przemyślenia dotyczące przyszłości muzyki. Czy warto odkrywać nowe rejony, czy też pozostać przy sprawdzonych brzmieniach, nie wychylając się zbytnio do przodu? W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z mnóstwem różnych gatunków, a każdy kolejny dzień przynosi nowe eksperymenty. Młody, ledwie rozpoczynający karierę, zespół Call Of The Wolf udowadnia, że wprowadzanie rewolucyjnych zmian nie musi być jedyną receptą na zachęcenie słuchacza do sięgnięcia po ich twórczość. Wystarczą odpowiednie inspiracje i pomysł na to jak je połączyć – wtedy sukces jest murowany. Czy jednak podążanie sprawdzoną ścieżką za każdym razem przynosi popularność? Przekonajmy się.
EP’ka „Skip The End. We Prefer Beginnings” wydana 29 listopada, zawiera cztery utwory, które można śmiało wrzucić do worka z alternatywną muzyką, razem z takimi zespołami jak chociażby White Lies czy Editors. Od razu słychać, skąd zespół czerpał inspirację do wspólnego jammowania.
Jednak to, co prezentuje nam ten krótki wycinek ich twórczości, w gruncie rzeczy nie jest oryginalne. Nie trzeba być ekspertem od rockowej alternatywy, by bez większych trudności znaleźć dziesiątki podobnie grających kapel. Niemniej jednak trzeba oddać muzykom Call Of The Wolf, że z rzemieślniczego punktu widzenia „Skip The End. We Prefer Beginnings” to płyta przygotowana solidnie – poprawnie wyprodukowana i dobrze brzmiąca. Co więcej, biorąc pod uwagę, że przed „Call The Wolf” jeszcze długa droga muzyczna, przy kolejnych wydawnictwach może być tylko jeszcze lepiej.
Weźmy chociażby pierwszy utwór, czyli „Dedicated To Mr Wolf” – galopująca perkusja i wyraźna linia basowa od razu przykuwają uwagę słuchacza. Po prostu przyjemnie się tego słucha. Z kolejnymi utworami jest zresztą podobnie – „Hysteria” robi dobre wrażenie za sprawą „leniwej” partii basu, kolejne „To Lose Temptation” punktuje jeszcze lepszymi basowymi zagrywkami. Tu właśnie dochodzimy do momentu, w którym muszę zdecydowanie pochwalić basistę. Osiągnięte przez niego brzmienie jest selektywne, a melodie wpadają od razu w ucho. Cenię zespoły, które nie bagatelizują gitary basowej, a wręcz eksponują ją w swoim brzmieniu. Dzięki temu całość brzmi spójnie. W zasadzie każdy dźwięk na płycie ma znaczenie i nie ma tu zbędnych elementów, które mogłyby popsuć efekt końcowy. Także brzmienie gitar z pewnością można zaliczyć do największych zalet albumu. Solidne, okraszone przestrzennymi efektami, momentami przynosi skojarzenia z pierwszymi krążkami U2.
Jest jednak jedna rzecz wymagająca poprawy. Niektórzy pewnie nie zwrócą na to uwagi, ale jeżeli już wokalista decyduje się na śpiew w języku angielskim, warto byłoby doszlifować akcent albo… dać sobie z tym spokój i śpiewać w języku ojczystym. Niestety momentami brzmi to dosyć niestarannie, co czasem negatywnie wpływa na odbiór całości.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Call The Wolf” jest bardzo obiecującym zespołem na polskim rynku muzycznym. Album „Skip The End. We Prefer Beginnings” dobrze brzmi i jest dowodem dojrzałości muzycznej muzyków. Nie rewolucjonizuje gatunku, ale też nie przynosi mu wstydu. Przy pierwszych EP’kach zawsze jest problem z oceną, ponieważ nie wiadomo, w jakim kierunku zespół może pójść przy kolejnych albumach. Muzyka jest zazwyczaj dość przeciętna, a brzmienie surowe – jak w przypadku „demówek”. W przypadku „Call The Wolf” jestem jednak pełen optymizmu, ponieważ już tym krótkim krążkiem udowodnili, że potrafią zabrzmieć jak na zespoły z prawdziwego zdarzenia przystało. Przed nimi jeszcze bardzo długa droga i mam nadzieję, że już niebawem niedługo będziemy mogli usłyszeć pełnoprawny longplay, na którym chłopaki pokażą w stu procentach, na co ich stać. Bardzo na to liczę!
2. Hysteria
3. To Lose Temptation
4. If You Stay Calm (Maybe You`ll Bear This Hypocrisy
Wyro(c)k
1 Sad But True
2 Bad Reputation
3 Wild Thing
4 Satisfaction
5 Another Brick in the Wall
6 Proud Mary
7 Highway To Hell
8 2 minutes to midnight
9 Ace of Spades
10 Master Of Puppets