Post-rockowy kwartet, który przebojem wdarł się do ekstraklasy polskiej alternatywy, powraca z nową płytą „Everything Is”.
W dalszym ciągu zadaję sobie pytanie, jak pozornie dwa nieprzystające do siebie światy w postaci niszowej, ambitnej muzyki gitarowej i nastawionego na oglądalność talent show mogły tak owocnie ze sobą koegzystować – Besides w 2014 r. pokazali, że ambitna forma sztuki może być interesująca dla zwykłych zjadaczy chleba wygrywając program Must Be The Music. Z drugiej strony sam show również na tym zyskał – oświeceni muzycznie malkontenci nie mogli oskarżyć go o szerzenie wszechobecnej tandety w mediach.
Teraz ta działająca od 4 lat grupa wydaje swoją drugą płytę pod tytułem „Everything Is”, którą reklamuje jako bardziej dojrzałą i urozmaiconą brzmieniowo – i rzeczywiście, potwierdzenie tych słów otrzymujemy już pierwszych dźwięków. O ile debiut był momentami jednostajny, w nowym materiale wyczuwa się od razu więcej przestrzeni, lepszą współpracę i zgranie instrumentalistów i po prostu ciekawsze muzycznie tematy. Za bardziej klarowne brzmienie odpowiada Maciej Karbowski znany z Tides From Nebula.
Skojarzenia z twórczością wyżej wymienionych dotyczą zresztą nie tylko brzmienia. Instrumentalne kompozycje pełne zmian klimatu i napięcia to przecież domena zespołu, którym Besides zdecydowanie się inspiruje. Od pierwszych dźwięków miłośnicy post-rocka znajdą się więc w swoim świecie. Muzyka kwartetu z Brzeszcza ma jednak w sobie coś jeszcze – nie jest to sterylne, precyzyjne granie, a raczej bardziej melancholijne i przystępne dla przeciętnego słuchacza, z czego broń Boże nie czynię zarzutów, lecz podziwiam za umiejętność połączenia chwytliwych melodii z niejednokrotnie mocnym gitarowym atakiem. Momentami muzyka zawarta na krążku przywodzi mi na myśl „Myslovitz na sterydach” ze swojego najlepszego okresu – początku lat 2000 i improwizowanej płyty „Skalary, Mieczyki, Neonki”.
Od pierwszych dźwięków ‘Of Joy’ zespół stara się przyciągnąć słuchacza spokojnymi, pojedynczymi dźwiękami gitary i klawiszy, jednak im dalej zagłębimy się w świat zawarty na „Everything Is”, tym bardziej wymagające rzeczy muzycy proponują. Sam koniec pierwszej kompozycji to już pozorny hałas, jednak wciąż nawiązujący do głównego wątku i wciąż bardzo chwytliwy. Utwory płynnie przechodzą jeden w drugi, lecz każdy z nich zawiera jakiś ciekawy element przykuwający uwagę, jak np. czwarty ‘And So Am I’ z momentami galopującą perkusją i popędzającym ją pulsującym basem. Niepozornie zaczyna się natomiast ‘Cauterized’, który na końcu wybucha i przechodzi w łagodny ‘Threnody’. Łagodny tylko do pewnego momentu…
Na finał panowie zastosowali inny patent – ‘Of Sorrow’ wita śmiałka ciężkim, metalowym riffem. Jak na Besides przystało, nie mogło być jednak kwadratowo i jednostajnie – utwór rozwija się tym razem w stronę łagodnych dźwięków i przeplatają się w nim różne wątki, by na koniec wylądować bezpiecznie i spokojnie niczym kapitan Wrona na warszawskim Okęciu.
Muszę zaznaczyć, że płyta jest bardzo dobrze przemyślana – 8 piosenek i 50 minut to optymalna ilość dla tego gatunku muzyki. Album ani nie męczy zbędnymi dłużyznami, ani nie pozostawia niedosytu. Besides, niczym wytrawni malarze operują nastrojem i dźwiękowym światłocieniem w mistrzowski sposób. Zespół planuje w ramach promocji nowego materiału również zagraniczne koncerty i myślę, że może podejść do reprezentowania naszego kraju na arenie międzynarodowej bez większych kompleksów.
2. Efflorescent
3. Fluttering
4. And so am I
5. Cauterized
6. A threnody
7. Remained
8. Of Sorrow
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze Wrażenie8
- Instrumentarium7
- Wokal-
- Brzmienie8
- Repeat Mode7
Warning: A non-numeric value encountered in /home/deathmag/domains/deathmagnetic.pl/public_html/wp-content/plugins/smartmag-core/inc/reviews/review.php on line 89