Do ciężkiej muzyki powieneś dostać ciężki tekst. Na pewno nie „Hej mała, pijmy dużo i rzygajmy na siebie co wieczór!”
To, że znasz kilkanaście miliardów skal, nie oznacza, że masz ich wszystkich użyć w jednej solówce.
Fajnie było bujać się z Corrosion of Conformity w ich autokarze. Przypominają się dzięki temu stare czasy. Ale wtedy patrzę na ten autobus i myślę sobie: „Naah, nasz samolot jest całkiem cool.
Mam obsesję śmierci. Czaisz, mam pełno śmierci w domu. Mam wypchaną dwugłową owcę!
Jestem w nim zakochany na śmierć. Prawdę mówiąc, to jedyny sposób, bym przestał na nim grać, to odrąbać mi nogi! [o pedale wah-wah]
Na przesłuchaniu ci kolesie cały czas uśmiechali się do siebie. Zacząłem się zastanawiać: „Oni myślą, że to zabawne? Czy może są wiecznie szczęśliwymi ludźmi?” [1983]
Po prostu musiałem sobie powiedzieć: „Pieprzyć wszystkich – od tej pory będę grał to, co uznam za istotne dla mnie i naszej muzyki”. Tak oto pokazałem obecnym trendom w technicznych sztuczkach środkowy palec, poszedłem swoją drogą i zacząłem robić to, co było najlepsze dla utworów.
W ogóle nie interesuje mnie tematyka satanistyczna. To jest temat, pod który możesz się podpiąć, jeśli brakuje ci wyobraźni. Śpiewać wam pięćdziesiątą piosenkę o obiedzie z Szatanem? Nie, dziękuję. To głupie. [1988]
Mam wielkie szczęście, że mogę robić to, co wychodzi mi najlepiej, czyli grać na gitarze. Nie ma zbyt wielu innych rzeczy, którymi mógłbym się zajmować.
Nie znoszę, gdy jestem traktowany jak ikona, jest mi z tym zupełnie niewygodnie. Chcę, by odbierano mnie po prostu jako muzyka. [1989]
Czy sprzedaliśmy się? Jasne, że się sprzedaliśmy. Na ostatniej trasie wyprzedaliśmy każdy koncert, jaki graliśmy.
Heavy metal jest terapeutyczny – jest muzyką, która rozładowuje napięcia. […] Pozwala ludziom odnieść się do agresji w sposób pozbawiony brutalności. Heavy metal jest również poczuciem społeczności – zbliża outsiderów ze sobą. Heavy metal zdaje się przyciągać różne zaniedbane, zagubione stworzenia, przybłędy, których nikt nie chce.
Nie chciałem wpaść w pułapkę ścigania się ze wszystkimi tymi wielkimi gitarzystami. Chciałem zatrzymać się i zrezygnować z udziału w tym wyścigu.
Nie uważam, by sukces nas zmienił. Jesteśmy tymi samymi wariatami, co na początku naszej drogi. Nigdy nie postrzegamy siebie jako lepszych niż nasi fani.
Moje gitary to moja pępowina. Są bezpośrednio połączone z moją głową.
Chcieliśmy zaoferować naszej publice coś nowego. Nie znoszę, gdy zespoły przestają ryzykować.
James zawsze chciał być postrzegany jako silny i bardzo pewny siebie. Żeby napisać takie słowa – pokazując wrażliwą stronę – trzeba mieć jaja. [o „Nothing Else Matters”]
Często na trasach sypialiśmy w jednym pokoju. Musiałem dzielić łóżko z Larsem. Zawsze ściągał ze mnie kołdrę. Nigdy nie spałem z Cliffem, ponieważ miał wystające i nieprawdopodobnie kościste łokcie. Żaden z nas nie chrapie, za to bardzo się ślinimy.
Sądzę, że nie powinno się pisać tekstów dla innego wykonawcy. To tak jakby wkładać własne słowa w czyjeś usta.
Lubimy wypić drinka, a jeszcze częściej pięć.
Cały album Megadeth zmieściłby się na jednej stronie naszej płyty. [na pytanie o album „So Far… So Good… So What!”]
Gdy jestem naprawdę zdołowany to muzyka pomaga mi czuć się lepiej, i to właśnie heavy metal porusza moimi emocjami. Nie musisz być ani czysty lub trzeźwy, ani potwornie zalany, aby poczuć, że muzyka cię porusza.
Japońskie dzieciaki są zupełnie inne, niż te w Ameryce… W Osace czy w Nagoyi na widowni było tak cicho, że w pewnym momencie podczas koncertu James podszedł do mikrofonu i powiedział: „Ups, słyszałem spadającą szpilkę!” Podczas jednego z koncertów wykonaliśmy „Am I Evil?” z Larsem w roli wokalisty, podczas gdy James grał na bębnach, ja na basie a Jason na gitarze prowadzącej. Japońce w ogóle nie łapały o co chodzi.
Odkąd pamiętam, gra na gitarze zawsze sprawiała mi wielką przyjemność. Złapałem bakcyla, kiedy byłem bardzo młody. Nieważne, czy uczyłem się grać utwór „Johnny B. Good”, czy coś ostrzejszego, czy rozpracowywałem arpeggio lub jakiś riff – od zawsze kochałem gitarę. Dziś ten instrument fascynuje mnie nie mniej niż kiedyś, granie wciąż mnie nakręca. Mogę siedzieć w pokoju i godzinami grać na gitarze, ponieważ to daje mi dużo satysfakcji i prawdziwe poczucie sensu życia. Po prostu mnie to uszczęśliwia – koniec, kropka!
Uszy, usta, pępek, i dwa w nosie. Teraz planuję zjechać na dół.” (O jego piercingu)
Cliffowi zajmuje to jakąś godzinę, żeby uczesać trzy razy włosy. Wychodzi z pod prysznica, czesze włosy, suszy je, potem je czesze, następnie czeka, aż wyschną, żeby jeszcze raz je uczesać!
Mam stolik z lampką do czytania, ci goście też maja coś takiego, nie przynoszę tam moich gazet, ale widziałem pewnych członków zespołu jak czytają czasopismo o nurkowaniu, a inni sobie walą.”
Mam nowy dom, jeszcze go nie widziałem, nowy samochód, którego nie widziałem, nie przychodzę na posiłki, które przygotowała dla mnie moja żona… byłoby miło obudzić się we własnym łóżku, zobaczyć mojego kota – wiesz, po prostu się rozerwać. To zabawne, ciągle łapię się na marzeniach o pozostaniu w jednym miejscu…
Nie wiedziałem, że mój (środkowy) palec tak odstaje, dopóki nie zauważyłem jak kostkuje grając na żywo i było to całkiem zabawne!
Jestem trochę humorzasty, więc czasem nie mam ochoty na rozmowę z ludźmi.
Pójdę na nagranie, mówiąc, że zrobiłem wszystko dla dobrego riffu. Będę słuchał najbardziej ograniczonej muzyki na świecie, jeżeli zainspiruje mnie do napisania dobrego riffu.
Nie wydaje mi się, że sukces zmienił nas, jako ludzi, aż tak bardzo. Byliśmy takimi samymi szaleńcami zakładając ten zespół. Nigdy nie postrzegaliśmy siebie jako lepszych od naszych fanów.
Gdybyśmy to porzucili, Cliff byłby bardzo wkurzony.
Zamierzałem wypełnić (przeźroczystą gitarę) własnym moczem a perspektywa zrobienia czegoś takiego była czymś w rodzaju, wiesz, sztuki. Jednak potem zdałem sobie sprawę, że nie wiem jak przechować mocz, ponieważ on robił się starszy.
Chciałbym powiedzieć, że jestem znudzony standardowym rockiem, solówkami gitarowymi, dotychczas nagrałem pięć albumów I tym razem chciałbym pójść w zupełnie innym kierunku.
Jeżdżę na rowerze, kiedy nie jestem w trasie i nie występuję na scenie, wtedy mam wolne.
Robimy to dla siebie. Jeżeli piszemy album, to będzie coś, z czego będziemy usatysfakcjonowani. Nie spychamy swoich potrzeb na dalszy plan tylko dlatego, że dzieciaki tego nie chcą, albo, że ostatni album był tak dobry, że musimy stworzyć jego kopię. To ostatnia rzecz o jakiej byśmy myśleli.
Kurewsko lubię „Sad” i „Sandman”! Albo „Thingy”, „Sanitarium”, „Harvester”, „Creep”, „Bellz” i „Motorbreath”, ponieważ kopią tyłki!
Jako dziecko byłem zamknięty w sobie. Dużo czytałem. Byłem zafascynowany komiksami, magazynami o potworach, które mam do teraz. Ciągle interesuję się filmami o potworach i zabawkowymi potworami.
Zawsze słuchałem muzyki. Ona zawsze była w moim otoczeniu i zawsze się nią interesowałem. Nigdy się w nią nie wciągnąłem, ponieważ była ze mną od kiedy pamiętam.
To jest najlepsza część tego wszystkiego – wychodzenie na scenę I granie. O to w tym wszystkim chodzi.
Moje zaplecze muzyczne jest częściowo formalne, częściowo prywatne a częściowo odkryte przeze mnie.