Muzyk ostatnio jest mocno pochłonięty swoją solową twórczością. Z tego też powodu w 2010 r. postanowił zawiesić działalność grupy Porcupine Tree. W wywiadzie dla Linea Rock zdradza, co wpłynęło na taką decyzję:
Tak naprawdę nie chodzi o to, jaką część piszę czy też nie. Sytuacja wygląda tak. Kiedy jesteś w zespole, przynajmniej takim demokratycznym, jakim był nasz, są różne indywidualności. Każdy ma swoją własną muzyczną osobowość i muzyczny gust. To, że ja pisałem prawie cały materiał, nie znaczyło, że oni nie chcieli w ogóle grać. To nie kwestia tego, co tworzyli, ale tego, co ja sam pisałem, co nie do końca by im odpowiadało. Nie czuliby tego. Dla przykładu możesz mieć gościa w zespole, który nienawidzi jazzu albo takiego, który nie znosi elektronicznej muzyki. A ja chce zgłębiać obie te rzeczy. Ale nie chcę sytuacji, w której będę grał, wiedząc, że koledzy z zespołu mają pretensję i są oburzeni tym, co wykonujemy. Głównie chodziło o to, co chciałem tworzyć, a czego nie mogłem robić w grupie. Dlatego tez podjąłem tę decyzję o zakończeniu Porcupine Tree.