Songfacts przeprowadziło niedawno wywiad z gitarzystami brytyjskiego DragonForce – Samem Totmanem i Hermanem Li. Muzycy mówili m.in. o swoich inspiracjach i solówkach, które odgrywają bardzo ważną rolę w ich zespole. Najciekawsze fragmenty rozmowy tłumaczymy poniżej:
Co w DragonForce jest ważniejsze? Pisanie utworów czy solówek?
Sam: Zdecydowanie pisanie utworów. Mimo tego wszystko ma duże znaczenie. Zawsze mówię ludziom, że spędzam dużo więcej czasu na pisaniu numerów niż tworzeniu gitarowych solówek. Oczywiście, poświęcam temu drugiemu sporo czasu, ale nie da się go porównać z tym, co robię przy okazji pisania utworu – znalezienie dobrych linii wokalnych, uporządkowanie struktury i tym podobne. Solówki zawsze przychodzą na końcu. Nie mówią, że nie są one ważne, bo są. Jednak świetne gitarowe solo nie ma znaczenia, jeśli nie znajdzie się w dobrym utworze. Przynajmniej według mnie.
Kim są wasi ulubieni gitarzyści jeśli chodzi o wpływ, który na was wywarli?
Herman: Moimi ulubionymi gitarzystami są na ogół artyści solowi – Steve Vai, Joe Satriani, tego typu kolesie – instrumentaliści – naprawdę ich lubię. Nikt nie może się ze mną spierać, że te osoby miały wielki wpływ na muzykę rockową i grę na elektrycznej gitarze przez wiele ostatnich lat.
Sam: Ja z kolei nigdy nie zgłębiałem bardziej tych muzyków, nawet pomimo tego, że uważam, iż są niesamowitymi gitarzystami. Jestem zdania, że te utwory nie są chwytliwe. Zawsze siedziałem bardziej w zespołach. Dla przykładu Iron Maiden – uważałem, że ich kawałki są naprawdę świetne. Jednocześnie ich gra na gitarach była czadowa. Ci goście na pewno mieli na mnie wielki wpływ na początku.
Jest też wielu innych gitarzystów, którzy są naprawdę dobrzy. Nigdy nie byłem wielkim fanem Extreme, ale uważam, że Nuno Bettencourt jest naprawdę niesamowity. Niedawno widzieliśmy go w akcji. Nie patrzyliśmy jak gra od dłuższego czasu, wiec byliśmy po prostu rozwaleni. Tak więc czerpię inspiracje z takich gości, ale nie uważam, że koniecznym jest słuchanie ich albumów całymi dniami.
Istnieje bardzo dużo genialnych gitarzystów. Naprawdę lubię Chucka Schuldinera z Death i Jamesa Murphy’ego na albumie ,,Spiritual Healing”. Jestem zdania, że bardzo dobrze szło im wspólne granie. Moja lista jest bardzo długa.
Cały wywiad przeczytacie pod tym adresem.