Pierwsza i jedyna jak dotąd biografia Jamesa Hetfielda, frontmana Metalliki, ukaże się na rynku 18 kwietnia b.r., tuż przed koncertem tego legendarnego zespołu w Polsce. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa In Rock udostępniamy Wam fragment pierwszego rozdziału książki zatytułowanego Jamie:
James był blisko związany ze swoimi przyrodnimi braćmi, zwłaszcza o wiele starszy David miał na niego wielki wpływ (Chris, który już opuścił dom, naturalnie miał mniejszy wpływ). Nawet w najmłodszych latach James zachęcany był do zainteresowana się muzyką, głównie przez matkę, nakłaniającą go do pobierania tradycyjnych w tej rodzinie lekcji gry na fortepianie. Zaczął jako dziewięciolatek i uczył się przez blisko dwa lata, wykazując duży talent, ale jak sam twierdził, nie czuł się spełniony, grając wyłącznie utwory klasyczne. Całkowicie zrozumiałe, zwłaszcza że nie takiej muzyki słuchały dzieciaki z Kalifornii w tamtych latach. Fortepian okazał się więc przemijającym hobby.
Lekcje nie poszły jednak na marne i po wielu latach James przyznał, że ten instrument okazał się dla niego niezwykle ważny, nawet jeśli nie był dokładnie tym, czego szukał. Przyznał także, że dużą zachętą były dla niego ciastka, oferowane jako nagroda na koniec każdej lekcji.
Wkrótce Hetfieldowi zawróciła w głowie możliwość hałasowania na zestawie perkusyjnym przyrodniego brata, Davida. David grał już wtedy na bębnach w zespole The Bitter End i kwestią czasu było, kiedy jego młodszy brat postanowi zmierzać w tym samym kierunku. Tyle że James pragnął grać na gitarze.
James, podobnie jak inne dzieciaki, miał swoje ulubione zespoły, a wiele z nich – jak Black Sabbath, ZZ Top i Kiss – należało do najciężej grających w tamtych czasach. Była jednak grupa, która bardziej niż inne napełniała go pragnieniem hałasowania – Aerosmith.
Aerosmith w tamtym okresie grał zainspirowany bluesem bujający rock, wywodzący się z takich zespołów jak The Rolling Stones. Nie było tajemnicą, że w latach siedemdziesiątych członkowie Aerosmith lubili imprezować i oddawać się rozpuście. A mimo balansowania na krawędzi, udawało im się jakimś cudem pozbierać na scenie, by dać koncert. Na jeden z takich występów, w 1978 roku w LA Forum, trafił James.
Wyluzowany gitarzysta Aerosmith, Joe Perry, natychmiast wpadł w oko Jamesowi, który zaraz próbował naśladować jego wizerunek. Inne zespoły też go inspirowały, ale to Perry stał się największym wzorem dla Jamesa.
Miał też szczęście, że David uczęszczał do college’u, szkoląc się na księgowego, przez co często przebywał poza domem, w związku z czym jego pokaźna kolekcja płyt – w której znajdowały się nie tylko hardrockowe zespoły, ale też sporo starych, rockandrollowych singli – wpadła w ręce Jamesa, który uczynił ją fundamentem swoich inspiracji.
Nie umknęło to uwadze Davida. W filmie dokumentalnym „Some Kind Of Monster” James ze wstydem przyznał: Zawsze zostawiałem włączony gramofon, przez co się domyślił. Wpadłem przez to, że nie wyłączałem gramofonu. David wiedział, co wyprawiał jego młodszy brat, co przyznał sam Hetfield: „Jamie, słuchałeś moich płyt?”. Wołał na mnie Jamie, kiedy byłem mały.
Kolejnym chłopakiem kręcącym się po Downey w tamtych czasach był Ron McGovney, który odegrał znaczącą, ale często niedocenianą rolę w powstaniu zespołu znanego dzisiaj pod nazwą Metallica. McGovney i James szybko odnaleźli w sobie bratnie dusze. Poznaliśmy się w East Middle School w Downey, kiedy mieliśmy jakieś jedenaście lat – wspomina Ron. – Chodziliśmy do różnych szkół podstawowych, więc nie znaliśmy się wcześniej. Mieszkałem w sąsiednim mieście Norwalk, ale rodzice posyłali mnie do szkół w Downey, gdyż uważali, że są lepsze.
James odnalazł w McGovneyu przyjaciela o podobnych zapatrywaniach, ale w tamtym czasie ich gusta muzyczne nie były zbliżone, co jednak stopniowo miało się zmienić. Żaden z nas nie należał do żadnej paczki ani drużyny sportowej – wyjaśnia Ron. – Można powiedzieć, że byliśmy wyrzutkami. On śmiał się z nalepki z Elvisem na moim segregatorze, a ja z jego nalepki Aerosmith. O swojej ewolucji w kierunku cięższej muzyki Ron mówi: To on sprawił, że zacząłem słuchać hard rocka i metalu. Wcześniej słuchałem takich wykonawców jak Doobie Brothers, Fleetwood Mac i, oczywiście, Elvis Presley.
O książce:
Pierwsza i jedyna jak dotąd biografia Jamesa Hetfielda, frontmana Metalliki – największego zespołu rockowego naszych czasów!
Niezwykle wysoka pozycja Metalliki w panteonie rocka nie podlega najmniejszej dyskusji. Droga, jaką zespół przeszedł – od roli pioniera thrash metalu do zapełniającego stadiony giganta rocka – w dużej mierze stanowi zasługę współzałożyciela formacji, wokalisty i gitarzysty Jamesa Hetfielda. Jego dominująca i od razu rozpoznawalna osobowość wpływała, i nadal wpływa, na każdy krok postawiony przez Metallikę w ciągu wielu lat bytności na scenie.
A jednak, patrząc na historię zespołu zza kulis, dostrzeżemy skomplikowane mechanizmy prowadzenia formacji, na której czele stał geniusz mający swoje własne demony do przezwyciężenia. Jego osobista walka – dziś wiemy, że zwycięska – odbiła swe piętno na funkcjonowaniu całej Metalliki, której przyszłość stanęła nawet w pewnym momencie pod znakiem zapytania.
Książka Marka Eglintona stanowi pierwszą próbę opowiedzenia losów tego niezwykłego człowieka. Autor specjalnie na potrzeby tej biografii przeprowadził niezliczoną ilość wywiadów z najważniejszymi osobami mającymi wpływ na historię Jamesa Hetfielda, tworząc dzięki temu wielowymiarowy obraz artysty.
„Każdej niedzieli spotykaliśmy się przed meczami na pikniku. Tej konkretnej niedzieli rozeszła się plotka, że Metallica zagra na parkingu. Od razu pomyślałem, że to bzdura, ale ludzie byli pewni, że tak będzie. Po drugiej stronie parkingu stała ciężarówka ze szczelnie zasłoniętą przyczepą. Coś wisiało w powietrzu. Ujrzałem samochody parkujące obok ciężarówki i szeroko uśmiechniętego Hetfielda wysiadającego z jednego z nich. Jego uśmiech mówił wszystko… Członkowie Metalliki podążyli w kierunku ciężarówki. Po kilku minutach odsłonięty został front, a Metallica zagrała przed meczem Raidersów. Kompletnie mnie powalili i nigdy tego nie zapomnę.
To jedna z najfajniejszych rzeczy w Jamesie i Metallice. Niezależnie jak wielcy się staną, zawsze będą robili wyjątkowe rzeczy, jak występ na parkingu przed meczem albo niezliczone specjalne koncerty dla fanów. Mam nadzieję, że książka ta odświeży wyjątkowe wspomnienia o jednej z najbardziej charyzmatycznych i najważniejszych postaci świata metalu”.
– Chuck Billy (Testament)