Jordan Rudess powiedział, że zespół chciałby rozpocząć nagrywanie nowego albumu jeszcze w tym roku.
Klawiszowiec stwierdził, że powrócą do studia jeszcze w maju 2018 roku. Jest to o tyle logiczne, że w grudniu zeszłego roku zespół podpisał nowy kontrakt płytowy z Sony Music.
Jeszcze w zeszłym roku gitarzysta John Petrucci twierdził, że nie należy się spodziewać nowego albumu wcześniej niż w 2019 roku. Biorąc pod uwagę tempo prac zespołu i ponad dwuletnią trasę łączącą promowanie ostatniego albumu i w późniejszej jej części 25-lecie „Images and Words”, które było w całości wykonywane na żywo, to należało przyznać mu rację, gdyż DT miało bardzo napięty grafik w ciągu ostatnich 24 miesięcy.
Rudess dodał także, że zazwyczaj zespołowi nie zostaje zbyt wiele odpadów i pomysłów po nagraniu pełnego albumu, ale tym razem jest inaczej:
Przy nagrywaniu „The Astonishing” mieliśmy mnóstwo pomysłów, których nie wykorzystaliśmy. Ale nie dlatego, że były złe, tylko chcieliśmy mieć idee, które pomogą nam stworzyć spójną całość z naszą pracą. Może część z nich po prostu nie pasowała do całości. Mamy trochę pomysłów w puszce, są fajne, ale nie pasowały do „The Astonishing” .
Muzyk stwierdził, że trasa celebrująca wydanie „Images and Words” może mieć wpływ na nowy album.
Myślę, że połączenie się z muzyką z wczesnych lat 90., która nas definiowała pozwala nam na powrót do tego, czym Dream Theater był, do muzycznego stylu, który tworzył zespół.
Cały wywiad możecie zobaczyć na końcu newsa.
Dotychczasową dyskografie DT zamyka wydane w 2016 roku „The Astonishing”, które podzieliło fanów zespołów jak żaden poprzedni album. 130-minutowa rock opera z mnóstwem elektroniki i najmniejszą zawartością muzyki progresywnej od wielu lat bardzo brutalnie wpłynęła na ortodoksyjnych fanów zespołu. A jak wy sądzicie? W 2020 roku zespół będzie obchodził 35 rocznicę powstania. Może coś się szykuje, o czym fani nie mają pojęcia.