Chris Slade wystąpił niedawno w „Talk Is Jericho”. Były perkusista AC/DC mówił o swoim odejściu z zespołu, które miało miejsce na krótki czas przed rozpoczęciem nagrywania albumu ,,Ballbreaker” z 1995 roku. Najciekawsze fragmenty wypowiedzi muzyka tłumaczymy poniżej.
To zabawne. Jeden z moich ostatnich występów… Wydaje mi się, że mój ostatni koncert z AC/DC odbył się w Nowej Zelandii. Pamiętam, jak deszcz walił w nas poziomo – nie przesadzam. Zagraliśmy pełny, dwu i pół godzinny koncert, po czym pojawił się Phil. Mój mózg pomyślał: „Mmmmm… Zaczyna się. Chyba się zaczyna.” Phil nie odzywał się na ogół za wiele, ale tego dnia mówił swobodnie.
Zakończyliśmy trasę, a chłopaki zaczęli pracować nad demami na nowy album – Angus i Malcolm – w Londynie. Zapytałem wtedy: „Chcecie, żebym przyjechał i nagrał perkusję na dema?” Oni na ogół używali automatu perkusyjnego, ale odpowiedzieli mi: „Tak, ok. Wpadaj.” Mieszkałem zaledwie godzinę drogi od tamtego miejsca. Pojechałem tam i szło nam bardzo dobrze. Byłem w studiu może przez miesiąc, albo nawet 6 tygodni. A potem dostałem ten telefon od Malcolma, który powiedział: „Nic takiego nie zrobiłeś, nic się nie stało, ale chcielibyśmy wypróbować Phila.” Cisza… Po chwili odpowiedziałem: „Ok Mal, w takim razie odchodzę.” On na to… Taka jest prawda…: „Nie nie nie nie. Chcemy go tylko wypróbować. Nie wiemy nawet, czy Phil potrafi jeszcze grać.”
Odpowiedziałem na to: „Jeśli coś działa, nie naprawiaj tego, Mal. Odchodzę. Rezygnuję z tego.” A on znowu: „Nie nie nie nie. Nie rozumiesz.” Ja: „Mal, jeśli wykonuję dla ciebie odpowiednio dobrą robotę, to gdy Phil przychodzi, ty odpowiadasz: „Nie, jesteśmy szczęśliwi ze Sladem”.” Wtedy odszedłem. Manager zadzwonił do mnie następnego dnia, a ja zrezygnowałem formalnie, tak to się wszystko skończyło. A Phil wrócił do zespołu.
Slade został zapytany o to, jak czuł się po odejściu z AC/DC:
Będąc szczery, byłem strasznie rozczarowany. Prawdę mówiąc, nie tknąłem pałeczki perkusyjnej przez 3 lata. To był ciężki kopniak w jaja. Wiesz, stawałem tam na głowie. Wykonywałem – w opinii mojej i wielu innych ludzi – świetną robotę. A po tym wszystkim zostałem wypchany.
Chris mówił też o fakcie, że został on zastąpiony przez Rudda, który bębnił wcześniej w AC/DC niemal od początku:
Nie można się z tym kłócić. On ma świetny groove. Dorastał razem z nimi. Nawet gdyby był gorszy ode mnie – nie był, ale wiesz, co mam na myśli – oni wciąż mieli go za sobą. Ten zespół jest bardzo lojalny. Widziałem to z pierwszej ręki. To niesamowicie lojalni ludzie – dopóki nie trafiło na mnie. (śmiech)